tag:blogger.com,1999:blog-39384011048559804142024-03-14T06:04:13.902+01:00Help solve the puzzleZespół Aspergera.Piece of the puzzlehttp://www.blogger.com/profile/06961047860129350263noreply@blogger.comBlogger59125truetag:blogger.com,1999:blog-3938401104855980414.post-15574780018665628012011-05-01T13:07:00.001+02:002011-05-01T13:08:25.118+02:00Dziwny przypadek psa nocną porą<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="http://4.bp.blogspot.com/-WpZRPLwgNT0/Tb07XJL29rI/AAAAAAAAAGY/Q_xghlp6t8w/s1600/40829-reality.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="136" src="http://4.bp.blogspot.com/-WpZRPLwgNT0/Tb07XJL29rI/AAAAAAAAAGY/Q_xghlp6t8w/s320/40829-reality.gif" width="320" /></a></div><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Helvetica Neue', Arial, Helvetica, sans-serif;">Daria zadała mi pytanie o książkę <span class="Apple-style-span" style="color: #333333; line-height: 18px;">"<i>Dziwny przypadek psa nocną porą</i>" (ang. </span><span class="Apple-style-span" style="color: #333333; line-height: 18px;">"The curious accident of the dog in the night time") i poprosiła mnie o opinię. Czytałam ją ze dwa lata temu, może trzy. Książka nie zrobiła na mnie żadnego wrażenia. Prawdę mówiąc, była nudna. Sięgnęłam po nią ze względu na to, że zachwalało ją kilka znanych mi osób. Mnie, niestety, rozczarowała. </span></span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: #333333;"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Helvetica Neue', Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 18px;">Zamysł na książkę był ciekawy. I na zamyśle się kończy. Może mam takie odczucia, bo lubię inną literaturę, ale poproszono mnie o opinię, więc ją wygłaszam. </span></span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: #333333;"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Helvetica Neue', Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 18px;"><br />
</span></span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: #333333;"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Helvetica Neue', Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 18px;"><b>Piotrze</b>, nie mam super wsparcia w rodzinie i otoczeniu. W rodzinie mam plakietkę nieszkodliwej wariatki, więc pozwalają mi na trochę więcej. Tak naprawdę mam tylko kilku przyjaciół, którzy naprawdę rozumieją moje problemy, chociaż z roku na rok towarzystwo mam coraz mniejsze. Chyba dziwaczeję coraz bardziej. Jeśli chcesz zadać mi jakieś pytania (jak napisałeś w komentarzu), to poniżej podaję swój e-mail.</span></span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: #333333;"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Helvetica Neue', Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 18px;"><br />
</span></span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: #333333;"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Helvetica Neue', Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 18px;">W komentarzach proszono mnie też o kontakt. Mam wrażenie, że gdzieś już swojego maila podawałam, ale podam go jeszcze raz: <u>wrath@autograf.pl</u>. Jeśli naprawdę ktoś chce napisać, to niech w temacie napisze, że to z tego bloga, bo maile od nieznanych mi ludzi po prostu kasuję bez czytania. </span></span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: #333333;"><span class="Apple-style-span" style="font-family: 'Helvetica Neue', Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 18px;"><br />
</span></span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: #333333; font-family: 'Helvetica Neue', Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 18px;">Poza tym w najbliższym czasie przeprowadzę się na inny adres blogowy. Stąd wszystkie notki skasuję i zostawię tylko linka do nowego miejsca. Wszystko to dlatego, że zaczynam mieć inny zamysł na pisanie o Zespole Aspergera.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: #333333; font-family: 'Helvetica Neue', Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 18px;"><br />
</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: #333333; font-family: 'Helvetica Neue', Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 18px;">Dziękuję za wszystkie komentarze :).</span>Piece of the puzzlehttp://www.blogger.com/profile/06961047860129350263noreply@blogger.com14tag:blogger.com,1999:blog-3938401104855980414.post-3626230036052503352011-04-10T14:35:00.004+02:002011-04-10T14:48:16.880+02:00Dawno mnie nie byłoPrzepraszam, że tak długo nie pisałam. Sesja, wiele godzin na uczelni, praktyki w trzech miejscach, a tu jeszcze trzeba przygotować się do zajęć. Po prostu nie miałam czasu na bloga. Poza tym nie wiem też o czym mam pisać.<br /><br />Odkryłam, że praca z dziećmi mnie bardzo cieszy. Męczy, ale cieszy. Dzieci mnie lubią :). Po całym tygodniu jestem zawsze zmęczona. Na dzieci się nigdy nie złoszczę, raczej na koleżanki z roku. Dzieci mogą być głośno, mogą mnie dotykać, mogą uderzać, mogą się przytulać. Mam większą tolerancję dla dzieci. Poza tym odkryłam, że bardzo lubię, jak się przytulają do mnie. Czuję się wtedy bardzo odpowiedzialna i dorosła.<br /><br />Wszystko odchorowuję w domu, to znaczy strasznie mnie boli głowa wieczorem. W domu stimuję. Odkryłam ostatnio, że mam problemy z czuciem wnętrza ust (dlatego mam je ciągle pogryzione od środka) i twarzy, zwłaszcza czoła. <br /><br />Mam kolejną fiksację żywieniową. Jem tylko płatki Corn Flakes (na sucho) i chleb z pomidorem i ogórkiem. Czasem ryż z wędzonym pstrągiem.<br /><br />Nauczyłam się nosić wszystkie te niewygodne ubrania, ale po domu dalej chodzę w płóciennych spodniach i bawełnianym sweterku. <br /><br />Ostatnio często myślę o tym, że chciałabym być w związku, ale wszystkie relacje, w których byłam do tej pory pokazują, że mam z tym bardzo duży problem. Myślę sobie, że idealnie byłoby dla mnie być z innym Aspie, ale z drugiej strony istnieje zagrożenie kompletnego zamknięcia się na innych. W każdym razie strasznie samotna się ostatnio czuję.<br /><br />Dziękuję wszystkim, którzy czekali aż coś napiszę :).Piece of the puzzlehttp://www.blogger.com/profile/06961047860129350263noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-3938401104855980414.post-22056679746896518212011-01-04T21:53:00.003+01:002011-01-04T22:06:24.711+01:00Jak na uczelni<i><span class="Apple-style-span" >"Szlag mnie trafia, kiedy ktoś mówi o >>baśniowym świecie autyzmu<<. Spytajcie jakiejkolwiek osoby autystycznej czy z Zespołem Aspergera, czy jej świat jest baśniowy. Jeśli tylko potrafi mówić, powie, że jej świat nie ma nic wspólnego z baśniowością. To cierpienie, niedopasowanie do świata i ciągłe niezrozumienie."</span></i><div><span class="Apple-style-span" >/dr W./</span></div><div><span class="Apple-style-span" ><br /></span></div><div><span class="Apple-style-span" >Zbliża się sesja, jestem bardzo zestresowana. </span></div><div><span class="Apple-style-span" >Jadam aktualnie tylko czekoladę (+ wyroby czekoladowe) i pierogi ruskie.</span></div><div><span class="Apple-style-span" > Nie mam ochoty na rozmowy. </span></div><div><span class="Apple-style-span" >Bolą mnie oczy od lamp jarzeniowych. </span></div><div><span class="Apple-style-span" >Boli mnie głowa od hałasu na uczelni. </span></div><div><span class="Apple-style-span" >Bolą mnie mięśnie i kości. </span></div><div><span class="Apple-style-span" ><br /></span></div><div><span class="Apple-style-span" >Dwa plusy: radzę sobie na uczelni; nie wiem jakim cudem uczniowie mnie lubią.</span></div><div><span class="Apple-style-span" >To bardzo, bardzo miłe.</span></div><div><span class="Apple-style-span" ><br /></span></div><div><span class="Apple-style-span" >Przepraszam, że tak rzadko piszę, ale naprawdę bardzo źle się czuję po całym tygodniu spędzonym na uniwersytecie i w weekendy odreagowuję. Wczoraj nawet bardzo źle się czułam i bardzo chciałam wrócić już do domu, żeby móc "być sobą", czyli nie musieć panować nad stimowaniem. Ostatnio stimuję więcej niż zazwyczaj (tak mówi ojciec). W ramach odstresowania posegregowałam wszystkie pliki na komputerze. </span></div><div><span class="Apple-style-span" ><br /></span></div><div><span class="Apple-style-span" ><b>Po sesji</b> będę mieć bardzo dużo czasu, bo w IV semestrze mam mieć mniej zajęć i wtedy <b>będę bardzo dużo pisać</b>. Mam dużo pomysłów na notki. I tak pomyślałam, że jakby ktoś miał jakieś pytania czy coś podobnego, może napisać w komentarzu, a ja postaram się napisać o tym notkę (ćwiczę wchodzenie w interakcje z obcymi) :). </span></div><div><br /></div>Piece of the puzzlehttp://www.blogger.com/profile/06961047860129350263noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-3938401104855980414.post-6376198942673534762010-12-08T06:14:00.004+01:002010-12-08T06:29:24.816+01:00Kwestionariusz AQPani Agnieszka Rynkiewicz prosiła żebym "nagłośniła" trochę ;), więc nagłaśniam:<div><br /></div><div>* <a href="http://www.gumed.edu.pl/12857.html">Zaburzenia ze spektrum autyzmu – standaryzacja narzędzi diagnostycznych w Polsce</a></div><div>*<a href="http://forum.adhd.org.pl/viewtopic.php?f=41&t=6797"> Zespół Aspergera - skale diagnostyczne Polska</a></div><div><br /></div><div>Jakby ktoś by chciał wypełnić <b>kwestionariusz Autism Spectrum Quotient</b> (Kwestionariusza AQ) [odpowiednio: dla dorosłych 16 lat i powyżej, dla młodzieży 12-15 lat, dla dzieci], to proszę o kontakt ze mną na adres mailowy <i>wrath@autograf.pl</i>. Mailem prześlę kwestionariusz i instrukcję obsługi :).</div><div>No i Pani Rynkiewicz zaznaczyła, że to <u><b>nie</b></u> są pliki, jakie są zaznaczone na stronie UW czy GUMed.</div><div><br /></div><div>- - - - - - - </div><div><br /></div><div>A tak poza tym dziękuję za wszystkie miłe komentarze :). Przepraszam, że tak rzadko piszę, ale zajęcia mam od samego rana do samiuśkiego wieczora, plus mimo wszystko robię dwie specjalizacje, więc czasu na przyjemności nie pozostaje zbyt wiele. </div><div>Jednakowoż zbliżają się święta, więc będzie przerwa świąteczna - wtedy będę miała dużo więcej czasu by napisać jakąś sensowną notkę (bo bezsensownych pisać nie chcę).</div><div><br /></div>Piece of the puzzlehttp://www.blogger.com/profile/06961047860129350263noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-3938401104855980414.post-35545660150717918832010-11-06T12:52:00.004+01:002010-11-06T12:55:43.443+01:00Aspie dialogi<span class="Apple-style-span" style="font-size: small;"><b>K. *otwiera drzwi od mojego pokoju i wskazując na kocią kuwetę (stoi w przedpokoju) pyta*</b> - Czy ta kuweta musi być taka nieposprzątana?</span><div><span class="Apple-style-span" style="font-size: small;"><b>Ja *nie odrywając wzroku od monitora komputera*</b> - Nie, nie musi.</span></div><div><span class="Apple-style-span" style="font-size: small;"><b>K.</b> - Ahaaa... To może byś coś z tym zrobiła?</span></div><div><span class="Apple-style-span" style="font-size: small;"><b>Ja *typowa Aspie Face*</b> - Ale z czym?</span></div><div><span class="Apple-style-span" style="font-size: small;"><b>K.</b> - No, posprzątała w kuwecie.</span></div><div><span class="Apple-style-span" style="font-size: small;"><b>Ja</b> - Aaaaaa, nie można było tak od razu?</span></div><div><span class="Apple-style-span" style="font-size: small;"><br /></span></div><div><span class="Apple-style-span" style="font-size: small;"><i>(będę co jakiś czas wrzucała tutaj takie "aspiowate" dialogi. ;) Wydaje mi się to, dla osób postronnych, dość zabawne.)</i></span><br /><div><br /></div></div>Piece of the puzzlehttp://www.blogger.com/profile/06961047860129350263noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-3938401104855980414.post-37733008474928612102010-09-21T23:03:00.004+02:002010-09-21T23:32:57.805+02:00Problemy z dorosłością<a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://3.bp.blogspot.com/_gAA676i9SbY/TJkkfdZukUI/AAAAAAAAAGA/1nZEEe7DbHE/s1600/blue_winter_by_Deeevilish.png"><img style="display:block; margin:0px auto 10px; text-align:center;cursor:pointer; cursor:hand;width: 320px; height: 237px;" src="http://3.bp.blogspot.com/_gAA676i9SbY/TJkkfdZukUI/AAAAAAAAAGA/1nZEEe7DbHE/s320/blue_winter_by_Deeevilish.png" border="0" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5519482941206335810" /></a><br /><span class="Apple-style-span" style="font-size: small;"><i>Jak zwykle popisałam się całkowitą niepamięcią o terminach... Na studiach pamiętanie o terminach prac zaliczeniowych (i wyrabianie się w terminie) jest naprawdę horrorem... ;). Nawet, jak się gdzieś z kimś mam spotkać, to albo jestem 10-15 minut wcześniej, albo 5-10 minut później... Tylko raz zdarzyło mi się spóźnić całą godzinę ;). Zazwyczaj wydaje mi się jednak, że czasu mam zdecydowanie za mało i przyspieszam - a potem jestem za wcześnie i czekam. </i></span><div><span class="Apple-style-span" style="font-size: small;"><b>Właściwie o studiach chciałam pisać.</b> Dzisiaj spotkałam się z Ag., z którą chodzę na studia. Tzn obie studiujemy na jednym roku. I Ag. powiedziała dzisiaj coś wybitnie ciekawego, kiedy akurat byłam w trakcie narzekania, że wcale nie chce mi się wracać na uczelnię. Otóż Ag. powiedziała, że mnie to się chyba nigdy nie chciało studiować. Miała trochę racji. Lubię się uczyć, naprawdę. Ale nie lubię studiować. Wydaje mi się, że o ile intelektualnie jestem dobrze rozwinięta (czy nawet jestem ponad swój wiek), to emocjonalnie jestem cofnięta przynajmniej 3-4 lata. Nie do końca dociera do mnie to, że za dwa lata będę musiała pracować i że studia to nie jest "kolejne liceum" (jak mówi moja mama), tylko te konkretne przygotowują mnie do przyszłego zawodu.</span></div><div><span class="Apple-style-span" style="font-size: small;"><b>Kiedy myślę o pracy zawodowej, własnym mieszkaniu, wydaje mi się, że są to wyobrażenia dziecka, które nie może doczekać się dorosłości. </b></span></div><div><span class="Apple-style-span" style="font-size: small;">Trochę mnie to przeraża. Wydaje mi się, że jestem trochę pod tym względem dysfunkcyjna czy nawet upośledzona. W wieku lat 19-tu dopiero odkryłam, że istnieje coś takiego, jak "książeczka sanepidowska" (M. szła do pracy i musiała ją wyrabiać; tylko stąd wiem). To chyba zabawne, ale mam prawie 21 lat i nie wiem nic o formach ubezpieczenia zdrowotnego. Do dzisiaj wydawało mi się, że całe życie będę ubezpieczona w NFZ. Tzn dalej nie jestem pewna, czy tak nie jest, ale chyba nie (coś dzisiaj czytałam na jakiejś ulotce o ubezpieczeniu powyżej 26-tego roku życia). Chyba zupełnie nic nie wiem o dorosłym życiu.</span></div><div><span class="Apple-style-span" style="font-size: small;">Dopiero w zeszłym roku nauczyłam się obsługiwać pralkę (bo od roku nie jestem w stanie znieść wizji, że moje ubrania piorą się z ubraniami innych członków rodziny), nie umiem ugotować absolutnie żadnej zupy, repertuar dań, które umiem zrobić (i ciastek, które umiem upiec) jest ograniczony - nigdy mnie to specjalnie nie interesowało. Nie wiem, co to jest PIT, nie wiem, co mój ojciec wypełnia pod koniec roku a odlicza się od tego 1%, który można przekazać na jakieś fundacje, nie wiem nawet gdzie się płaci pieniądze za np gaz czy prąd. Dodatkowo nieraz, jak rozmawiam ze swoimi rówieśnikami widzę różnicę emocjonalną - ja kieruję się w życiu logiką, intelektem, oni emocjami. Ale ich emocje są dojrzalsze od tego, co mnie się "zdarza" (bo nie czuję nic przez 90% czasu) czasem poczuć. </span></div><div><span class="Apple-style-span" style="font-size: small;"><i>Za to znam twierdzenia i dowody Hawkinga, uwielbiam genetykę oraz znam koncepcje i prace Dawkinsa. </i></span></div><div><span class="Apple-style-span" style="font-size: small;"><br /></span></div><div><span class="Apple-style-span" style="font-size: small;">Ech, wiem, że to co napisałam brzmi, jak użalanie się nad sobą, ale czasami dociera do mnie, że niebawem skończę 21 lat, a o życiu wiem nic. Za to wiele mogę mówić o genetyce, językach, kulturze, psychologii, astrofizyce, biologii, ewolucjonizmie, genetyce,... Tylko, powtarzając za moją matką, za to nie zapłacę rachunków skoro nie wiem nawet, gdzie się je płaci (w ogóle tak się zastanawiam... czy jeśli płaci się czynsz, to czy w czynszu [muszę w ogóle dowiedzieć się, co to jest ten czynsz. Czy to, to samo co rachunki, czy coś innego] płaci się za gaz, prąd czy dodatkowo...).</span></div><div><span class="Apple-style-span" style="font-size: small;"><br /></span></div><div><span class="Apple-style-span" style="font-size: small;"><b>Hm, chciałam pisać o studiach. Wyszło o problemach z dorosłością. Ale chyba to się ze studiami pokrywa.</b></span></div>Piece of the puzzlehttp://www.blogger.com/profile/06961047860129350263noreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-3938401104855980414.post-3778035430889291752010-09-17T09:14:00.003+02:002010-09-17T09:31:29.336+02:00Powrót<a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://3.bp.blogspot.com/_gAA676i9SbY/TJMZRNA1goI/AAAAAAAAAF4/U0n6bvntebs/s1600/th_th119vp8.png"><img style="display:block; margin:0px auto 10px; text-align:center;cursor:pointer; cursor:hand;width: 100px; height: 100px;" src="http://3.bp.blogspot.com/_gAA676i9SbY/TJMZRNA1goI/AAAAAAAAAF4/U0n6bvntebs/s320/th_th119vp8.png" border="0" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5517781751800627842" /></a><br />Przepraszam, że zniknęłam na tak długo, ale miałam "nawrót" depresji i, prawdę powiedziawszy, zupełnie nie wiedziałam o czym mogłabym napisać - w ogóle pisanie było trochę ponad moje siły i zaniżone ambicje.<div>Już jest lepiej, więc znów wracam :).</div><div><br /></div><div><span class="Apple-style-span" style="font-size: small;"><b>Zbliżają się znów studia, więc chodzę zestresowana.</b> Niby polubiłam tamtych ludzi, ten kierunek, uczelnię - ale cały czas mam w głowie myśl, że wcale nie chcę tam wracać. To chyba reakcja na wizję spędzania dużej ilości czasu wśród dzikich tłumów studentów. Poza tym już denerwuję się wizją sesji zimowej i... praktyk w semestrze letnim. </span></div><div><span class="Apple-style-span" style="font-size: small;"><b>Ponadto załapałam kolejną fiksację żywieniową.</b> Od dwóch tygodni żywię się tylko ciemnymi bułkami, drożdżówkami z serem, jednym jedynym rodzajem polędwicy (do tego obowiązkowy ketchup), waflami ryżowe (ale też tylko jeden rodzaj) i pierogami ruskimi. No i jeszcze czekolady (dwa rodzaje: Milka truskawkowa i Milka happy cows). Moja rodzina już nawet nie reaguje ;).</span></div><div><span class="Apple-style-span" style="font-size: small;">Poza tym (to chyba ze stresu i problemów ze zdrowiem psychicznym) wracają mi problemy, z którymi myślałam, że sobie poradziłam... </span></div><div><span class="Apple-style-span" style="font-size: small;"><br /></span></div><div><span class="Apple-style-span" style="font-size: small;">Taka krótka notka dzisiaj, bo się trochę spieszę, ale <b>w poniedziałek napiszę coś dłuższego</b> :).</span></div><div><span class="Apple-style-span" style="font-size: small;">(Swoją drogą, jestem ciekawa, czy ktoś jeszcze pamięta o tym blogu, tyle czasu mnie nie było ;).)</span></div><div><br /></div><div><br /></div>Piece of the puzzlehttp://www.blogger.com/profile/06961047860129350263noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-3938401104855980414.post-90624705852331554582010-06-15T13:34:00.002+02:002010-06-15T13:43:32.974+02:00Badanie naukowe dot. ZA. Ważne<b>Uwaga!</b><div>W zeszłym tygodniu dostałam maila od Pani Agnieszki Rynkiewicz:</div><div><br /></div><div><i>"W pazdzierniku tego roku rozpocznie sie badanie naukowe (informacja dolaczona jest z zalaczniku). Poszukujemy dziewczat i chlopcow z ZA oraz ich rodzin w Polsce.</i></div><div><i> </i><i>(...)</i></div><div><i> </i><i>Osoby zainteresowane i ktore chca poznac szczegoly badania - prosimy o kontakt emailowy </i></div><div><i>z prof. Ewa Pisula lub ze mna. </i></div><div><i> </i></div><div><i>Dziekuje i pozdrawiam serdecznie,</i></div><div><i> </i></div><div><i>Agnieszka Rynkiewicz"</i></div><div><br /></div><div>Więcej informacji na stronie<a href="http://www.eid.edu.pl/blog/wpis,zaproszenie_do_udzialu_w_badaniu_nad_zespolem_aspergera_,271.html"> Edukacja i Dialog</a>.</div><div><br /></div><div>PS:</div><div>Zdałam sesję, więc niedługo umieszczę nową notkę :).</div><div><br /></div><div><br /></div>Piece of the puzzlehttp://www.blogger.com/profile/06961047860129350263noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-3938401104855980414.post-34900440522577454952010-05-19T13:46:00.004+02:002010-05-19T14:15:10.852+02:00Do poprzedniej notki<a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://2.bp.blogspot.com/_gAA676i9SbY/S_PP2LaocbI/AAAAAAAAAFg/2j8A3LTXUjM/s1600/216c430bb5067b6c30cee28d43444d08.jpg"><img style="margin: 0px auto 10px; display: block; text-align: center; cursor: pointer; width: 320px; height: 320px;" src="http://2.bp.blogspot.com/_gAA676i9SbY/S_PP2LaocbI/AAAAAAAAAFg/2j8A3LTXUjM/s320/216c430bb5067b6c30cee28d43444d08.jpg" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5472946501869662642" border="0" /></a><br /><span style="font-size:85%;"><span style="font-weight: bold;">Chciałabym się jeszcze odnieść do poprzedniej notki ;).</span><br />Ktoś, kto nie ma do czynienia z ZA mógłby dojść pod jej wpływem do wniosku, że można się wyleczyć z ZA. Nic bardziej mylnego. Nie można, bo<span style="font-style: italic;"> ZA, autyzm ani żadna forma niepełnosprawności nie są chorobą.</span> Są czymś stałym, co się ma do końca życia.<br /><span style="font-style: italic; font-weight: bold;">W przypadku autyzmu, pewnych zachowań można się wyuczyć</span>, tj można obserwować zachowania NT i uczyć się ich. To, że łatwiej mi nawiązać kontakt z drugim człowiekiem, nie znaczy, że jest to dla mnie tak proste, jak dla osoby neurotypowej. Po prostu kontroluję samą siebie, żeby nie gadać cały czas o jednym i tym samym, żeby patrzeć drugiemu człowiekowi na twarz i staram się zapamiętać, jak największą ilość informacji, które mi opowie o sobie, żeby móc go potem spytać: <span style="font-style: italic;">"a twój synek jest już zdrowy?"</span> (zauważyłam, że NT lubią, jak ludzie pytają o takie rzeczy; zupełnie nie wiem czemu).<br />Kwestia dotyku to też nie jest łatwa sprawa. Są dni (jak ostatnio), że znoszę dotyk bardzo dobrze, może mi nawet sprawiać przyjemność i mogę się sama upominać, żeby ktoś mnie przytulił. Ale są dni, w które dotyk mnie irytuje, drażni, wręcz boli. </span><br /><span style="font-size:85%;"><span style="font-style: italic;">Nad wszystkimi tymi umiejętnościami muszę ćwiczyć, bo inaczej zanikają</span> (sama zauważam, że po weekendzie, w poniedziałek jestem rozdrażniona i rozkojarzona przez tłumy, hałas itp wrażenia, których nie miałam przez weekend.). <span style="font-weight: bold;">Inna ważna kwestia to fakt, że te wszystkie umiejętności są wyuczone, a nie nabyte</span> -> <a href="http://merkuriusz.id.uw.edu.pl/numer_28/nauka/Teoria_autyzmu,936.html">link</a>.<br /><span style="font-weight: bold;">Więc - nie są naturalne.</span><span style="text-decoration: underline;"></span><br />A poza tym ja bardzo lubię swój świat stimów, przyglądania się godzinami jak płyta CD odbija światło czy spędzania całego dnia bez przerw na jedzenie na pogłębianiu informacji o Japonii (moje główne obsesyjne zainteresowanie) ;). <span style="font-style: italic;">Czym innym jest fakt, że uspołecznienie jest konieczne, bo nie żyję sama, obracam się wśród ludzi, z którymi wypadałoby się jakoś dogadywać</span> (a poza tym nikt nie chce być sam),<span style="font-style: italic;"> a czym innym jest fakt, że nie chciałabym być inna </span>(no... może chciałabym lepiej rozumieć te społeczne gry, bo to mnie naprawdę dołuje), bo nawet nie umiem sobie wyobrazić, jak to jest postrzegać świat inaczej.<br /><br /><span style="font-style: italic;">PS:</span> na <a href="http://www.youtube.com/watch?v=8At8zfh_o3E">TO</a> jestem nakręcona od wczorajszego wieczoru; podobają mi się kolory, świetna animacja, a Czajkowskiego uwielbiam.<br /><br /><span style="font-style: italic;">PS II:</span> jestem pewna, że ludzie, którzy mają styczność z autystami, czy Aspimi dobrze zrozumieli poprzednią notkę i te dzisiejsze tłumaczenia nie są potrzebne ;). To tak na potrzeby tych, którzy niewiele wiedzą ;).<br /><br /><span style="font-style: italic;">PSIII: </span>tak się zastanawiam nad tematem pracy licencjackiej (tak, wiem, jestem dopiero na I roku ;).) i wiem, że na pewno chciałabym pisać o czymś, co jest związane z autyzmem, ZA czy WFA. Może ktoś mi podrzuci jakiś ciekawy temat?:D<br /><br /><br /></span>Piece of the puzzlehttp://www.blogger.com/profile/06961047860129350263noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-3938401104855980414.post-50296138450179034392010-05-16T09:46:00.003+02:002010-05-16T10:27:35.055+02:00Małe podsumowanie, tylko pozytywy<a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://3.bp.blogspot.com/_gAA676i9SbY/S--jD2nqJbI/AAAAAAAAAFY/P2yybGV8po8/s1600/th_th119vp8.png"><img style="display:block; margin:0px auto 10px; text-align:center;cursor:pointer; cursor:hand;width: 100px; height: 100px;" src="http://3.bp.blogspot.com/_gAA676i9SbY/S--jD2nqJbI/AAAAAAAAAFY/P2yybGV8po8/s320/th_th119vp8.png" border="0" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5471771358875231666" /></a><br /><p><span style="font-size:85%;"><strong>Dzisiaj robię małe podsumowanie ;).</strong></span><br /></p><p><span style="font-size:85%;"><em>Widzę u siebie szereg pozytywnych zmian. </em><br /></span></p><p><span style="font-size:85%;"><strong>Pierwsza zmiana</strong> (i chyba najważniejsza): łatwiej nawiązuję kontakt z ludźmi. Przestałam się bać, że mnie nie zaakceptują; wyszłam z założenia, że jak nie akceptują, to oni tracą, nie ja ;). Jako, że od miesiąca chodzę do ośrodka buddyjskiego, gdzie kontakt z ludźmi jest bardzo ważny, ta zmiana mnie cieszy podwójnie. Udaje mi się prowadzić całkiem swobodne rozmowy z ludźmi, nie trzymam się kurczowo jednego tematu (chociaż są tematy przeze mnie preferowane) i potrafię się rozluźnić przy drugim człowieku (może nie tak do końca, ale jednak). Łatwiej mi komuś zaufać, co też jest ważne. Momenty, w których prowadzę monolog na tylko mnie interesujący temat, pojawiają się coraz rzadziej. Jednak w dalszym ciągu mam problem z odczytaniem emocji innych ludzi (w większości przypadków staram się odgadnąć, co dana osoba czuje i, niestety, w wielu przypadkach moje odpowiedzi są nietrafione), mimiką, prowadzeniem rozmów o niczym i z bezpośrednim wyrażaniem uczuć, ale... <br /></span></p><p><span style="font-size:85%;"><strong>Przestałam unikać kontaktu fizycznego z drugim człowiekiem ;)</strong></span><span style="font-size:85%;">. I to jest druga zmiana. Potrafię podejść do innej osoby i z własnej woli się przytulić, i nawet stwierdzić, że sprawia mi to przyjemność :D. Zmiana ta jednak nie funkcjonuje, kiedy mi smutno albo kiedy jestem zła, bo wtedy dotyk w dalszym ciągu boli. <br /></span></p><p><span style="font-size:85%;"><strong>Coraz rzadziej czuję potrzebę ucieczki do własnego świata</strong> (tak to chyba mogę nazwać). Jeszcze zdarza mi się robienie kokonu z kołdry i wysiadywanie pod nią długi czas, kiedy się gorzej czuję, kiedy jestem bardzo zmęczona ludźmi i wszystkimi społecznymi grami; no i nie do przejścia (przynajmniej na razie) jest to, że się odcinam od świata zewnętrznego, kiedy mam zapewniony nadmiar bodźców, ale nie "wyłączam się" w trakcie rozmowy i nie uciekam w stimowanie. Umiem przetrwać cały dzień z ludźmi w miarę normalnie (moje ręce żyją swoim własnym życiem, ale do tego można przywyknąć ;) ).<br /></span></p><p><span style="font-size:85%;">To chyba tyle z tych najważniejszych zmian :). Zauważyłam też, że istnieje spory związek pomiędzy nasilaniem się tego typu problemów, a poziomem zmęczenia. Mam też świadomość, że nigdy nie będę na takim społecznym poziomie, jak NT, ale wiem, że mogę się na tyle "wyuczyć", że naprawdę trzeba wiele wiedzieć o ZA, żeby zauważyć, że go mam. Tzn, pewnie specjalista zauważy po jakiś 10 minutach rozmowy :D, ale osoba, która nie ma z tym na codzień kontaktu, prawdopodobnie, w ogóle nie postawi mi diagnozy, co najwyżej stwierdzi, że jestem "dziwna" ;). <br /></span></p><p><span style="font-size:85%;">Podsumowując, naprawdę zaczynam robić postępy i mimo odczuwania zmęczenia innymi ludźmi, potrafię z nimi, w miarę normalnie, współpracować :). <strong>Aczkolwiek zauważyłam, że bez ciągłej pracy nad tym wszystkim, wszystkie te zmiany zaczynają zanikać. </strong></span><span style="font-size:85%;">No i są to jednak zmiany wyuczone i w wielu przypadkach pomaga mi po prostu fakt, że lubię być obserwatorem; a nie, że nagle zaczęłam wykazywać naturalne zrozumienie gier społecznych i inne takie, ale wydaje mi się, że nawet mimo tego "sztucznego" podejścia, te zmiany są wartościowe, bo wpływają na jakość mojego życia. Przyznam też, że im bardziej niewyspana jestem i im dłużej przebywam w miejscu, w którym jest hałas, tłum i ścisk, tym trudniej mi robić wszystkie w/w rzeczy. Ale jakby ZA nie "przeskoczę" ;).</span></p><p><span style="font-size:85%;">Ha, bardzo optymistycznie wyszła mi ta notka w porównaniu do ostatniej ;). </span><span style="font-size:85%;"><br /></span></p><p><span style="font-size:85%;"><em>PS: dziękuję za rady w komentarzach :).</em><br /></span></p>Piece of the puzzlehttp://www.blogger.com/profile/06961047860129350263noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-3938401104855980414.post-41301060911192023602010-04-28T18:20:00.003+02:002010-04-28T18:30:00.022+02:00Problemy<a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://4.bp.blogspot.com/_gAA676i9SbY/S9hifoaH5YI/AAAAAAAAAFQ/I74NQQhUz7E/s1600/blue_winter_by_Deeevilish.png"><img style="display:block; margin:0px auto 10px; text-align:center;cursor:pointer; cursor:hand;width: 320px; height: 237px;" src="http://4.bp.blogspot.com/_gAA676i9SbY/S9hifoaH5YI/AAAAAAAAAFQ/I74NQQhUz7E/s320/blue_winter_by_Deeevilish.png" border="0" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5465226443376551298" /></a><br /><p><strong>Znów długo nie pisałam.</strong> Nie jestem w stanie dotrzymywać terminów nowych notek :/. Nie mam czasu. Cierpię na wieczny niedobór czasu i na nadmiar głosów. No, zbyt dużo głosów wokół mnie. Ciągle głosy. Z uczelni wracam wykończona. Długo nie mogę zasnąć (standardowa godzina na sen to 2-3 nad ranem), potem wstaję o 5:30 i zbieram się na uniwerek. A tam głosy. I hałas. I ludzie. Nawet jeśli ich lubię, to mam ich dość. </p><p>Ciągła zabawa rękami. Jak nie długopisem, to ołówkiem. Jak zabiorą mi długopis, stukam palcami po ławkach. Inaczej nie wysiedzę. </p><p><em>Wydaje mi się, że codzienne chodzenie na uczelnię, przemieszczanie się publicznymi środkami transportu, ciągły tłum na ulicach - że to wszystko mnie przerasta. Że to zbyt dużo. </em></p><p>Znów zaczynam ograniczać przyjmowane produkty spożywcze, co rano mam problem z ubraniem się (bo ubrania są niewygodne, bo gryzą, bo drapią), a na dodatek w butach mam dziury i boję się, że będę musiała kupić nowe :/. Jakby tego było mało, robi się ciepło, co oznacza krótkie rękawki. Nienawidzę krótkich rękawów. Najlepiej się czuję w za dużych, powyciąganych swetrach. </p><p>Przepraszam, że notka taka krótka i chaotyczna, ale nie potrafię dzisiaj inaczej, a bardzo już chciałam coś napisać.</p><p align="center"><br /></p><p><br /></p>Piece of the puzzlehttp://www.blogger.com/profile/06961047860129350263noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-3938401104855980414.post-40808306153431830882010-03-19T12:42:00.002+01:002010-03-19T13:10:10.624+01:00Dawno mnie nie było, przepraszam.<span style="font-size:85%;">Zamilkłam na długo. Powodów było kilka: sesja, dużo zajęć na nowym semestrze (trzy razy w tygodniu wychodzę chwilę po 7 z domu i wracam sporo po 20tej) i niechęć do pisania.<span style="font-weight: bold;"> Postaram się pisać raz na dwa tygodnie, a jak mi się uda to nawet częściej.</span><br />Dziękuję wszystkim za komentarze, to miłe, że tyle osób komentuje mojego bloga :).<br /><br /><span style="font-style: italic;">"Mózg osoby niepełnosprawnej często jest piękniejszy od mózgu osoby pełnosprawnej."</span><br />/dr B.K./<br /><br />Spodobały mi się te słowa, więc je przepisuję.<br />Chyba już się odnalazłam na studiach :). Co prawda po powrocie z uczelni mam ochotę usiąść w dźwiękoszczelnym pomieszczeniu i zniknąć dla innych ludzi, więc pierwszą godzinę spędzam schowana pod kołdrą, z rękami na uszach i zamkniętymi oczami ;), ale i tak jest lepiej niż było. W dalszym ciągu jednak nie znoszę krótkich przerw między zajęciami (5-10 minutowych), bo muszę je spędzać obok tłumu rozkrzyczanych ludzi, ale wydaje mi się, że oni zaakceptowali mnie, a ja ich :). Bardzo podobają mi się zajęcia terapeutyczne jakie mamy :).<br /><br />Staram się dużo odważniej wchodzić w społeczeństwo, chociaż np dzisiaj było mi bardzo trudno. Jestem niewyspana po całym tygodniu (od 3 tygodni wróciły mi problemy ze snem) i odbija się to negatywnie na moim samopoczuciu - robię się nerwowa, aspołeczna i nadwrażliwa na bodźce. Co zabawne, nawet nie irytował mnie dzisiaj hałas czy bodźce wzrokowe, a fakt, że ludzie chcieli ze mną rozmawiać. Rozmowa była najnieprzyjemniejszą rzeczą dnia dzisiejszego.<br /><br />Wykluczyłam ze swojego jadłospisu każdy rodzaj wędliny poza jedną szynką, którą kupuje Tata. Nie wiem czemu, ale żadna inna mi nawet nie smakuje. Dziwnie pachną, dziwne są w smaku i są brzydkie. Wróciły mi <span style="font-weight: bold;">lekkie fiksacje żywieniowe</span> (o ile mogę tak to określić); aktualnie jadalne są: ryby (dorsz wędzony), pasta rybna, wędlina kupowana przez ojca, chleb, ser topiony w plasterkach (z firmy Bakoma. Bo inne są ohydne.) i obwarzanki z solą. O słodyczach nie mówię, bo one są jadalne zawsze ;).<br /><br />Ad. pożyczyła mi <span style="font-weight: bold;">książkę: </span><span style="font-style: italic; font-weight: bold;">"Dzieci głęboko niezrozumiane",</span><span style="font-weight: bold;"> Małgorzaty Kwiatkowskiej (1997)</span><span style="font-style: italic;">.</span> Jeśli ktoś ma do niej dostęp, to polecam :). Nie jest przesiąknięta naukowym językiem, więc jest zrozumiała dla każdego; i jest napisana w "ciepły" sposób (tak to określiła Ad.). Według mnie, w każdym razie, jest bardzo miła. Poza tym autorka krytykuje terapię behawioralną stosowaną np wobec autystów i ta krytyka też mi się podoba. Kiedy pierwszy raz usłyszałam o tym rodzaju terapii, pomyślałam sobie, że jakby ktoś tak terapeutyzował mnie, to znienawidziłabym tę osobę, znienawidziłabym rodziców, którzy mnie na to narazili i czułabym się paskudnie skrzywdzona, zraniona i nieakceptowana. Słyszałam, że ta terapia działa. Tylko pytanie: czy ona pomaga autyście? czy może jednak go rani?.<br />Swoje zdanie na ten temat mam. Nikomu go nie zamierzam narzucać. Aczkolwiek dla mnie to jest podobne do (parafrazując znane słowa [niestety autor słów mi się zapomniał]) próby wbicia kwadratowego klocka w miejsce na okrąg.<br /><br /><span style="font-style: italic; font-weight: bold;">Następną notkę postaram się napisać za tydzień (albo 26, albo 27, albo 28.03)</span>, bo za dwa tygodnie będą Święta Wielkanocne i moja mama przyjeżdża z Frankfurtu. No, a 08.04 czeka mnie duży stres, ale może to wszystko opiszę już po fakcie.<br />:)</span>Piece of the puzzlehttp://www.blogger.com/profile/06961047860129350263noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-3938401104855980414.post-75886791919011510472010-01-30T11:34:00.005+01:002010-01-30T12:13:22.372+01:00Dwie ciekawostki - twarz; imiona i nazwiska<a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://1.bp.blogspot.com/_gAA676i9SbY/S2QORKJSsMI/AAAAAAAAAFI/8nPXuRQKjg4/s1600-h/DNpic40.jpg"><img style="margin: 0px auto 10px; display: block; text-align: center; cursor: pointer; width: 320px; height: 194px;" src="http://1.bp.blogspot.com/_gAA676i9SbY/S2QORKJSsMI/AAAAAAAAAFI/8nPXuRQKjg4/s320/DNpic40.jpg" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5432482738459553986" border="0" /></a><br /><br /><span style="font-size:85%;">Dzisiaj nie będę zajmować się żadnym konkretnym tematem, tylko hm, to raczej będą "ciekawostki" (tak to nazwijmy)... Może już kiedyś o tym pisałam (nie pamiętam), więc niektóre informacje mogą się powtarzać.<br /><br /><span style="font-weight: bold;">Twarz.</span><br /><br />Jak wspominałam wiele razy, mimika jest rzeczą straszną i przerażającą. Zupełnie nie rozumiem po co ludzie robią tyle rzeczy ze swoimi twarzami. Ale to już omawiałam i analizowałam dogłębnie. Natomiast nie pamiętam, czy wspominałam o tym, że mam problemy z zapamiętaniem twarzy.<br />Twarze swoich przyjaciół umiem rozpoznać na zdjęciach i w rzeczywistości, natomiast nie potrafię sobie wyobrazić ich twarzy (co jest dość dziwne, bo jednym z moich hobby jest przecież rysowanie, więc umiem sobie wyobrazić jakieś wymyślone twarze). Kiedy ich przy mnie nie ma albo nie mam dostępu do zdjęć, zupełnie nie pamiętam, jak wyglądają ich twarze! Sylwetki sobie mniej więcej wyobrażę i jakieś takie nic nieznaczące szczegóły, jak np fakt, że M. ma długie, ciemne włosy czy, że F. ma brodę. Ale ułożenia ich oczu, nosów, ust? Nie pamiętam.<br />Dodatkowo jeżeli M. zmieniłaby fryzurę, nie umiałabym jej odnaleźć w tłumie. Zmiana uczesania = powstaje ktoś zupełnie obcy. Mogłaby wtedy stać obok mnie w autobusie, na przeciwko mnie nawet, a ja bym się zastanawiała, czy to ona, czy nie ona - po czym najpewniej doszłabym do wniosku, że nie ona, bo przecież M. w mojej pamięci ma długie, ciemne włosy.<br />Pamiętam, jak byłam dzieckiem, na osiedlu, na którym wtedy mieszkałam, był taki sklepik w drewnianej budce. Sklepik był bardzo niewielki, mogły się w nim zmieścić co najwyżej dwie osoby równocześnie (poza sprzedawcą). Sprzedawał tam taki pan, który miał wąsy. I pracował on codziennie przez 5 lat, i zawsze miał wąsy. Pewnego razu je zgolił. Kiedy odkryłam w sklepie sprzedawcę bez wąsów, wpadłam do domu żeby poinformować mamę, że zmienili pana sprzedawcę w sklepie, że teraz tam jest ktoś nowy. I pamiętam, że przez jakiś rok po tym, jak pierwszy raz zgolił wąsy (potem już je golił regularnie), nie byłam w stanie popatrzeć na niego, jak na tego samego mężczyznę, co przedtem. To był już ktoś inny.<br /><br /><span style="font-weight: bold;">Imiona.</span><br /><br />Cechuje mnie niezwykły brak pamięci do imion i nazwisk. Jestem w stanie nawet spytać mojego przyjaciela, jak właściwie ma na nazwisko. Do dnia dzisiejszego nie znam 3/4 imion ludzi z mojego roku, chociaż zdarzyło mi się z niektórymi gadać. Co więcej, w swojej grupie ćwiczeniowej, w której są 24 osoby, znam imiona tylko 6 osób!<br />Nie wiem skąd bierze się ten kompletny brak pamięci do imion i nazwisk. Co więcej, jest większa ilość osób, które skojarzę po twarzy, że są z mojego roku, niż kiedy ktoś mnie spyta czy Ania XYZ jest ze mną w grupie! Sądzę, że to dość zabawne, natomiast nie wiem skąd się bierze. Może ktoś wie?<br /><br /><br />To by było chyba na tyle na dzisiaj :). Mam nadzieję, że było to dość ciekawe ;). Dziękuję wszystkim bardzo za komentarze. Prawdę powiedziawszy nie spodziewałam się, że dla kogokolwiek mój blog będzie wytłumaczeniem zachowań jego własnego dziecka. Co prawda zakładałam go w celu przybliżenia ludziom spektrum autystycznego, ale nie sądziłam, że naprawdę będę pomocna. <span style="font-weight: bold;">Bardzo się z tego cieszę. :)</span><br /><br /></span>Piece of the puzzlehttp://www.blogger.com/profile/06961047860129350263noreply@blogger.com17tag:blogger.com,1999:blog-3938401104855980414.post-19323362776498196992010-01-10T13:17:00.003+01:002010-01-10T13:30:19.331+01:00Sztuczne ognie<a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://3.bp.blogspot.com/_gAA676i9SbY/S0nFg5fYXZI/AAAAAAAAAE4/Dv2d-veZ-20/s1600-h/38+084.jpg"><img style="margin: 0px auto 10px; display: block; text-align: center; cursor: pointer; width: 320px; height: 240px;" src="http://3.bp.blogspot.com/_gAA676i9SbY/S0nFg5fYXZI/AAAAAAAAAE4/Dv2d-veZ-20/s320/38+084.jpg" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5425084395123400082" border="0" /></a><span style="font-size:85%;"><span style="font-style: italic;">Sztuczne ognie. Zdjęcie zrobione przeze mnie.</span><br /><br />Dawno nie pisałam. Najpierw dlatego, że byłam na wyjeździe, a później z powodów nadmiaru pracy związanej ze studiami.<br /><span style="font-style: italic;">We Frankfurcie było fajnie :).</span> Tzn przeszkadzała mi ilość ludzi momentami, ale tak to nie było powodów do narzekań. Jedynie babcia nie potrafiła zrozumieć moich nawyków żywieniowych i miała o to pretensje do mnie. Sylwester był całkiem miły jeżeli chodzi o kolorystykę fajerwerków, ale zupełnie przerażający jeśli mówić o hałasie. Oczywiście, przed północą, zeszłam ze wszystkimi na dół żeby odpalać te sztuczne ognie (jedyną motywacją żeby tam wyjść była chęć porobienia zdjęć), ale dość szybko wycofałam się pod ścianę domu, a kiedy ciocia podeszła do mnie żeby dać mi zimne ognie, zwiałam do domu. Długo siedziałam w ciemnym pokoju, z rękami na uszach i pod kołdrą. Nienawidzę takich hałasów, więc serce waliło mi, jak oszalałe i aż się popłakałam ze strachu. Miałam nawet wrażenie, że lada moment ogłuchnę! Uwielbiam kolory fajerwerków, były naprawdę przepiękne, ale cieszyłyby mnie bardziej, gdyby nie wydawały żadnych dźwięków.<br /><br />Dzisiaj napiszę tylko tyle, bo mam jeszcze sporo do nauki, a przeszkadzało mi, że ostatnia notka była tak dawno. Niedługo postaram się napisać dużo więcej :).<br /><br /><span style="font-weight: bold;">Jeszcze tylko chciałam podziękować wszystkim za komentarze :). To bardzo miłe :).</span><br /><span style="font-weight: bold;">Agnieszek,</span> cieszę się, że w jakiś sposób udaje mi się pomóc, po to założyłam tego bloga :). Też mieszkam w Krakowie :).<br /></span>Piece of the puzzlehttp://www.blogger.com/profile/06961047860129350263noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-3938401104855980414.post-9596220363167546872009-12-16T21:41:00.006+01:002009-12-16T22:02:31.250+01:00Trochę o uniwersytecie. O wyjeździe. I życzenia.<a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://2.bp.blogspot.com/_gAA676i9SbY/SylK29FvJuI/AAAAAAAAAEw/JM6z0fIwj8g/s1600-h/choinka.jpeg"><img style="margin: 0px auto 10px; display: block; text-align: center; cursor: pointer; width: 320px; height: 240px;" src="http://2.bp.blogspot.com/_gAA676i9SbY/SylK29FvJuI/AAAAAAAAAEw/JM6z0fIwj8g/s320/choinka.jpeg" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5415942334861747938" border="0" /></a><br /><span style="font-size:85%;">Jutro mam zaliczenie kolokwium, na którym nie byłam (bo byłam chora); kolokwium, którego ostatnio nie zaliczyłam i dodatkowe kolokwium. <span style="font-weight: bold;">Uczę się od poniedziałku i bardzo się stresuję.</span> Jestem zmęczona, bo sypiam po 3-4 h na dobę (w związku z nawałem nauki i tym, że późno wracam z uniwersytetu). Na szczęście jutro ostatni dzień, na który muszę być przygotowana, bo piątki mam luźne :). <span style="font-weight: bold;">A w sobotę wyjeżdżam do Frankfurtu, do mamy na święta :)</span>. Nie wiem czy stamtąd napiszę notkę, więc ta może być ostatnią w 2009 roku.<br /><span style="font-weight: bold;">Cieszę się na wyjazd,</span> bo chyba tęsknię za mamą (ostatni raz widziałyśmy się we wrześniu), ale trochę też się boję. Jadą też dziadkowie. Będą tam: G, K, W, ciocia, mama, babcia i dziadek. Bardzo dużo ludzi i nie będzie możliwości żebym się zamknęła gdzieś sama i od nich odpoczęła. Więc będę odpoczywać barykadując się gdzieś i czytając książki na temat psychoanalizy i historii wychowania (bo mam dwie prace zaliczeniowe do napisania- na psychologię ogólną i właśnie na historię wychowania). Na tą pierwszą pracę się cieszę, bo temat jest bardzo interesujący :). Ta druga mnie nie cieszy w ogóle.<br />Wracając do tematu wyjazdu- na szczęście wszyscy wiedzą, jakie mam problemy, więc uniknę jakiś nacisków (tzn K się pewnie na mnie kilka razy obrazi, ale ona lubi się obrażać na innych [tak sądzę, bo często to robi], no i szybko jej przechodzi) :).<br /><br /><span style="font-weight: bold;">Przyzwyczaiłam się już do trybu uczelni</span> (pewnie po tej przerwie znów będę się musiała przyzwyczajać. Zawsze tak mam po przerwie dłuższej niż tydzień- odzwyczajam się od hałasów, natężenia ludzi, dźwięków, światła. A potem muszę się przestawiać) <span style="font-style: italic;">i aż tak poranne wychodzenie z domu mnie nie przeraża </span>:). Co prawda mam gorsze dni, że bardzo nie chcę nigdzie iść, bo wolałabym zostać w domu i czytać o kulturze Japonii ew. Chin, no i wracam z uczelni wykończona (emocjonalnie i fizycznie.<span style="font-style: italic;"> Emocjonalne zmęczenie bierze się stąd, że cały czas próbuję się dopasować do NT,</span> tzn staram się patrzeć im w oczy, uśmiechać się, rozmawiać z nimi mimo dużej ilości dźwięków [to bardzo rozprasza i przeszkadza mi zrozumieć słowa drugiej osoby], staram się być aktywna społecznie i wydaje mi się, że kilka osób mnie lubi. Bardzo mnie to cieszy:).) i na kontakty społeczne już nie mam ochoty. Światło też mam zazwyczaj przygaszone, tylko lampka na biurku jest włączona, cicha muzyka no i się uczę albo coś ciekawego czytam :). Ale jest dużo lepiej niż było na początku października czy jeszcze w listopadzie, kiedy to przed wyjściem z domu wpadałam w panikę i zaczynał mnie boleć żołądek. Także się cieszę :).<br /><br />Bardzo ucieszyło mnie, jak wróciłam w piątek na uniwersytet i <span style="font-style: italic;">A mi powiedziała, że cieszy się, że wróciłam</span> :). To było strasznie miłe :). W ogóle A jest miła i bardzo dobrze mi się z nią rozmawia :). Cieszy mnie, że udało nam się nawiązać znajomość :).<br /><br />Jeszcze chciałam napisać, że zaczęłam trochę poszerzać listę rzeczy, które jem (i o dziwo, nie boli mnie po tym żołądek! Co jest bardzo rzadkie). Pogłębiam swoje zainteresowania, jak mam tylko odrobinę wolnego czasu i chyba nauczyłam się nie wpadać w panikę na myśl o kontakcie z innymi ludźmi (a przynajmniej nie zdarza się to tak często, jak się zdarzało), co też mnie cieszy :). Aha i maniakalnie w autobusie (jak jadę na uniwersytet albo jak wracam)<span style="font-style: italic;"> rozwiązuję sudoku</span> :). Obsesję na punkcie sudoku mam od baaaardzo dawna, ale teraz stało się to formą odstresowania się. I dalej mam zawsze przy sobie kostkę do gry, żeby ją ściskać w ręce, jak się denerwuję :).<br /><br />Jako, że pewnie przed Wigilią nie napiszę już notki (biorę ze sobą co prawda net booka, ale nie wiem, jak już wspominałam, czy znajdę czas pomiędzy pisaniem prac, a nauką na zaliczenia i przygotowaniami do sesji), chciałam złożyć wszystkim życzenia z okazji zbliżających się Świąt i Nowego Roku. <span style="font-weight: bold;">Życzę Wam spełnienia Waszych marzeń, szczęścia, cierpliwości do samych siebie oraz do innych ludzi i wkroczenia w rok 2010 z uśmiechem na ustach :).</span></span>Piece of the puzzlehttp://www.blogger.com/profile/06961047860129350263noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-3938401104855980414.post-64183344176444052262009-12-05T09:59:00.003+01:002009-12-05T10:06:34.434+01:00Choroba<span style="font-size:85%;">Jestem chora. Mam grypę. Nienawidzę być chora!<br />Zawsze, jak jestem chora, robię się marudna i płaczliwa. Taka nad emocjonalna. I nie jestem w stanie tego zrozumieć, więc strasznie mnie to irytuje. Bo ja nie wiem czemu nagle zaczynam płakać, skoro nie ma logicznego powodu. I ten brak logiki mnie denerwuje.<br />Idę w poniedziałek albo we wtorek do lekarza i nie idę w tym tygodniu na studia. To znaczy postaram się pójść w piątek, bo mam prezentację na socjologię i jest genetyka. </span><br /><span style="font-size:85%;">Całą noc nie spałam, bo męczył mnie kaszel. Miałam gorączkę i majaki, a spać nie mogłam. To też mnie denerwowało.<br />O, na przykład dzisiaj rano się popłakałam. I nie wiem czemu płakałam. Sądzę, że chodziło o to, że bardzo źle się czuję, ale nie mam pewności.<br />Dzisiaj taka krótka notka, bo bardzo źle się czuję.<br /><br />Aha, mam już ostatni tomik Death Note'a :). Do skończenia FMA brakuje mi tylko 8 tomików i zaczęłam zbierać Bleacha :).<br />Ale i tak najbardziej mnie cieszy to, że mam już pełną kolekcję DN ^-^. </span>Piece of the puzzlehttp://www.blogger.com/profile/06961047860129350263noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-3938401104855980414.post-7473778034477924812009-11-26T18:29:00.004+01:002009-11-26T18:40:18.922+01:00Bajka o Smoku, cz. 7<span style="font-size:85%;">Smok dawno nie pisał. Nie było nawet o czym. Na studiach Smok ma dużo rzeczy do zrobienia. A kiedy nie ma zajęć, stara się odpocząć.<br /><br />Smok idzie w sobotę na imprezę do M. I się boi. Niby zna wszystkich, którzy tam będą, ale i tak się boi. Hałas, ludzie. Dużo bodźców, które Smok niekoniecznie lubi. Smok się boi wszystkich imprez, bo nigdy nie ma pewności, jak zareaguje. Smok generalnie się boi. Samo wyjście z domu na uczelnię jest dla Smoka ogromnym przeżyciem. Tyle samochodów (łał!), tyle dźwięków (nie łał), tyle kolorów (łał!), tylu ludzi (nie łał).<br />Smok chciał kiedyś być, jak inni. Zazdrościł Ludziom, że wiedzą, jak mają ze sobą rozmawiać, porozumiewają się. Umieją się zrozumieć.<br />Smok rozumie rzeczy logiczne. Ciągi przyczynowo- skutkowe. Jak coś nie ma logicznego wytłumaczenia, to Smok tego nie rozumie. Nie lubi. Nie chce. Nawiązanie znajomości z kimś obcym urasta do rangi misji wojskowej.<br />Dlatego Smok się cieszy, że poznał A. na uniwersytecie. Smok lubi A. A. zrobiła misia dla Smoka. A. przyniosła ciasto Smokowi. A. stara się zrozumieć (rozumie?) Smoka. I A. powiedziała najmilszą rzecz na świecie. Że Smok jest jej motywacją do tych studiów. </span><br /><span style="font-size:85%;">Smok się uczy patrzenia na człowieka, jak człowiek coś mówi. Chociaż, co jakiś czas o tym zapomina. Ale idzie Smokowi coraz lepiej!<br /><br />- - - - - - - - - -<br /><br />Smok wrócił z uniwersytetu do domu, ściągnął skarpetki (gryzą), stanik (gryzie); rozsypał zapałki po podłodze. I leżąc na podłodze, budował domki z zapałek. I pomyślał, że to bardzo źle, że Mama Smoka wyjechała w wakacje, bo Smok chciałby się do niej przytulić. </span><br /><span style="font-size:85%;"><br />- - - - - - -<br /><br /><span style="font-style: italic;">Postaram się pisać częściej.</span></span>Piece of the puzzlehttp://www.blogger.com/profile/06961047860129350263noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-3938401104855980414.post-2519252167006670882009-10-22T11:38:00.003+02:002009-10-22T11:54:39.109+02:00Jak na studiach.<span style="font-size:85%;"><span style="font-style: italic;">"Tytułowa bohaterka bajki "Mała syrenka", napisanej w 1836 roku przez Hansa Christiana Andersena, zakochuje się w księciu. Jest jednak syreną, jest inna. Za wszelką cenę pragnie przybrać ludzką postać. Życzenie syreny spełnia się- otrzymuje nogi, jednak kosztem mowy. Niezdolna do wyrażania własnym głosem swoich uczuć, myśli i zamiarów, traci ukochanego, gdyż książę nie jest w stanie jej zrozumieć. (...) </span><br /><span style="font-style: italic;">Można (...) przywołać (...) powtarzający się komentarz dziewcząt z ZA/WFA, że czują się inne pomimo czynionego przez nie wysiłku, by na zewnątrz wyglądać normalnie. Podobnie było z syreną, która uzyskując ludzką postać, nadal wewnętrznie pozostała morską istotą i nie znalazła drogi porozumienia z księciem." </span><br />/"Zespół Aspergera. Inny mózg, inny umysł.", A. Rynkiewicz/<br /><br />ja jednak pozostanę Smokiem ;)<br /><br />- - - - - -<br /><br />Na studiach strasznie dużo zajęć. Nie mam w ogóle czasu dla siebie i zaczynam to odczuwać w bardzo bolesny sposób. Nie mam kiedy zajmować się Japonią i rysowaniem, więc zaczynam być coraz bardziej nerwowa. Łatwo się wściekam i jestem rozdrażniona. Na szczęście na kierunku mamy genetykę i biomedycynę, więc chociaż to mogę rozwijać.<br /><br /><span style="font-weight: bold;">Na korytarzach panuje hałas</span>. Ludzie z mojej grupy nie rozmawiają ze sobą, tylko krzyczą do siebie. Wrzask to jest jedyna forma komunikacji jaką znają. I to jest bardzo bolesne. Pilnuję się na zajęciach żeby przypadkiem nie zacząć stimować, żeby wyglądać jak najnormalniej. Obserwując ich staram się "wpasować" w ich świat. Ale to trochę tak jakbym próbowała założyć za ciasne spodnie- na łydki i do połowy ud wejdą, ale ubrać ich nie ubiorę. Odczuwam swoją inność w sposób bardzo bolesny.<br />Powiedziałam A., że mam Zespół Aspergera. Przede wszystkim dlatego, że wiem, iż właśnie ZA tworzy mnie jako jednostkę i przez to zachowuję się tak, a nie inaczej- a nie chciałabym żeby się przestała odzywać do mnie z jakiegoś powodu, na który nie mam wpływu (albo którego nie zauważyłam, bo mój kod społeczny jest kodem wyuczonym, więc wielu rzeczy wciąż nie czuję).<br /><br />Po powrocie z zajęć nadrabiam samą siebie. Stimuję, układam kostki, rozwiązuję sudoku. A powinnam się uczyć. Swoją drogą, zabawna rzecz z tymi stimami- kiedy zaczynam stimować zapominam o świecie realnym, jestem w- tak jakby- moim własnym.</span> <span style="font-size:85%;">Dzisiaj jestem wcześnie w domu, bo nie poszłam na arteterapię i muzykoterapię. Wczoraj byłam w domu po 18, we wtorek byłam po 20. A na uczelni byłam od samego rana (o 9 zaczynam zajęcia). Mam wyrzuty sumienia, że nie poszłam na arteterapię i muzykoterapię (bo nie wypełniłam swoich obowiązków), ale czułam już taką wewnętrzną niechęć, pragnienie zajęcia się swoimi zainteresowaniami, że nie miałam wyboru. </span><br /><span style="font-weight: bold;font-size:85%;" >W każdym razie, codziennie po powrocie z uczelni jestem wykończona interakcjami międzyludzkimi, hałasem i natężeniem masy ludzkiej.</span><br /><span style="font-weight: bold;"><br />Z</span><span style="font-size:85%;"><span style="font-weight: bold;">astanawiam się nad swoim kierunkiem</span>. Ludzie tam idą, bo interesuje je terapia dzieci czy dorosłych z upośledzeniami (czy niewidomych albo głuchoniemych. W każdym razie: terapia ludzi z jakimiś deficytami). A mnie np w dziecku z Zespołem Downa nie interesuje terapia tego dziecka, tylko błąd genetyczny, trisomia 21-ego chromosomu. </span><br /><br /><span style="font-size:85%;">I przeraża mnie jedno: dobrze interesuje mnie Japonia, interesują mnie języki, interesuje genetyka i medycyna. I teoretycznie od wielu lat mówię, że będę uczyć angielskiego. Ale tak naprawdę nie chcę uczyć tego angielskiego. <span style="font-weight: bold;">I nie wiem, co chciałabym robić</span>. Idealnym rozwiązaniem byłoby życie w świecie, w którym mogłabym tylko zajmować się swoimi zainteresowaniami, niczym innym. Ale bez pieniędzy przecież nie dam rady żyć :(. </span>Piece of the puzzlehttp://www.blogger.com/profile/06961047860129350263noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-3938401104855980414.post-31322615165896842262009-10-07T17:10:00.002+02:002009-10-07T17:30:23.560+02:00O studiach.<a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://1.bp.blogspot.com/_gAA676i9SbY/Ssyvd0STUgI/AAAAAAAAAEo/hAlvL7Kvyfg/s1600-h/30+017.jpg"><img style="margin: 0px auto 10px; display: block; text-align: center; cursor: pointer; width: 320px; height: 240px;" src="http://1.bp.blogspot.com/_gAA676i9SbY/Ssyvd0STUgI/AAAAAAAAAEo/hAlvL7Kvyfg/s320/30+017.jpg" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5389875780842115586" border="0" /></a>Moja kolekcja biletów :). Mam bilety z Krakowa, Warszawy, Białegostoku, Gdańska, Frankfurtu,... Łącznie mam, na dzień dzisiejszy, 261 biletów i kolekcja się stale powiększa :).<br /><br /><span style="font-size:85%;"><span style="font-weight: bold; font-style: italic;">Dobrze, to teraz o studiach :).</span><br /><span style="font-weight: bold;">Rozpoczęcie roku akademickiego.</span> To było straszne! Stałam na korytarzu, ze mną tłum ludzi, hałas, gwar. Strasznie dużo bodźców zewnętrznych, nad którymi trudno zapanować. Stałam więc skulona w kącie i walczyłam ze sobą żeby się nie rozpłakać ze strachu. Cały czas wbijałam sobie paznokcie w ramiona. Oczywiście nie podeszłam do nikogo i nie spytałam się, czy w tej sali ma spotkanie z opiekunem mój rok, więc dodatkowo się stresowałam, że nie poszłam tam gdzie trzeba. Wzięłam indeks, legitymację studencką i książeczkę zdrowia, i spotkałam się po wszystkim z M. Cieszyłam się na te studia, ale i tak się bałam.<br /><span style="font-weight: bold;">W piątek nie mogłam znaleźć sali</span>, więc się zgubiłam na katedrze. Na szczęście dziewczyna z mojego roku mnie jakimś cudem rozpoznała i zaprowadziła pod salę. <span style="font-weight: bold;">A w poniedziałek było spotkanie integracyjne</span>. Na tym spotkaniu to się dopiero nadenerwowałam! Na samym początku milczałam (tak, poszłam na to spotkanie. Bo chcę się trochę uspołecznić), zamówiłam sobie piwo (alkohol zawsze mnie trochę rozluźnia, ale tak chyba mają wszyscy) i po jakimś czasie zaczęłam się odzywać. Tzn, zaczęłam się odzywać dopiero, jak rozmowa schodziła na tematy, które mnie interesują, więc nie było tego dużo. Jest jedna dziewczyna na roku, z którą mam jakiś kontakt (na tyle dobry, że dziś razem poszłyśmy na obiad:).), ale ona jest w innej grupie niż ja, więc siedzę i rozmawiam z nią tylko na wykładach. Na ćwiczeniach siedzę daleko od swojej grupy i czytam książki.<br /><span style="font-weight: bold;">W ogóle wczoraj były ćwiczenia, które mi się bardzo nie podobały</span>, bo wykładowca kazał nam wstać i podejść do każdej osoby z grupy i jej coś zaproponować. No i być uśmiechniętym w czasie tej rozmowy. A że ludzi jest trzy razy tyle, co w liceum (na roku; bo na ćwiczeniach w grupach jest taka mała "klasa"), to ja po wykładach byłam trzy razy bardziej zmęczona niż w LO i nie miałam ochoty na kontakt już z nikim. Na szczęście ja nie musiałam podchodzić, to do mnie podchodzili (może dlatego, że stałam na środku sali i nie mogłam się zdecydować, co mam zrobić). I generalnie, to właśnie mnie przeraża- kontakt z ludźmi.<br />Natomiast bardzo mi się podobały wykłady. Są raczej interesujące. Dzisiaj opuściłam jeden wykład i ćwiczenia (tzn zwolniłam się u pani dr), bo jestem chora i mi gorączka rosła, ale koleżanka (ta z drugiej grupy) ma mi dać jutro notatki i ćwiczenia odrobię w przyszłym tygodniu. Jeszcze jutro mam nowy wykład, także nie znam jeszcze dwóch ćwiczeń (ale wydają się być interesujące. No, przynajmniej jedne) i dwóch wykładów (tych, co dziś opuściłam i jutrzejszych porannych).<br /><span style="font-style: italic;">Trochę mi przykro, że stoję tak z boku grupy, że nikt mi nawet nie proponuje żebym z nim gdzieś poszła i dlatego wczoraj włóczyłam się (w przerwie) sama po mieście przez cztery godziny. A cała grupa gdzieś poszła razem i wtedy poczułam się trochę inna, i to było niemiłe uczucie. </span><br />Zobaczymy, jak to będzie.<br />Na razie strasznym problemem jest dla mnie samo wejście na uczelnię, bo to- mimo wszystko- zupełnie nowe miejsce i nie bardzo się w nim orientuję.<br /><br />Poza studiami, to kupiłam sobie książkę: <span style="font-weight: bold;">"Autyzm i Zespół Aspergera" z wyd. lekarskiego PZWL.</span> Jest ciekawa :). Będę się do niej odwoływać w następnych notkach :).</span>Piece of the puzzlehttp://www.blogger.com/profile/06961047860129350263noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-3938401104855980414.post-91787651235360597142009-09-30T14:50:00.003+02:002009-09-30T14:56:38.376+02:00przed rozpoczeciem studiowDziękuję wszystkim za komentarze:).<br /><br /><span style="font-size:85%;">Bardzo długo nie pisałam. Nie było jakoś o czym, a potem pojechałam do mamy i siostry do Niemiec. Przy okazji następnej notki wrzucę na bloga zdjęcie mojej kolekcji biletów :).<br /><br /><span style="font-weight: bold;">Jutro idę na "rozpoczęcie roku akademickiego"</span>, tzn na jakieś spotkanie w auli, a potem na spotkanie z opiekunem grupy (inauguracja roku akademickiego jest dopiero 14.10).<br />Boję się tej nowej sytuacji i zawierania nowych znajomości. Bardzo chciałabym żeby były w mojej grupie jakieś fajne dziewczyny, które mnie polubią. Po raz pierwszy idę do "klasy" bez mojej najlepszej przyjaciółki, tak to zawsze miałam ją (od podstawówki). A teraz? Nie chcę być z boku grupy, nie chcę być odrzucona.<br />Mam nadzieję, że tak źle nie będzie :).<br /><br />Dzisiaj tylko taka krótka notka, postaram się napisać więcej w weekend, jak już poznam ludzi z mojej grupy :).</span>Piece of the puzzlehttp://www.blogger.com/profile/06961047860129350263noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-3938401104855980414.post-31067390622613171142009-08-28T09:01:00.003+02:002009-08-28T09:28:36.861+02:00Nadwrażliwość zmysłów- słuch<a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://4.bp.blogspot.com/_gAA676i9SbY/SpeA0fgN7JI/AAAAAAAAAEg/ZGbJsov9X0w/s1600-h/aspergerrr.jpg"><img style="margin: 0px auto 10px; display: block; text-align: center; cursor: pointer; width: 320px; height: 240px;" src="http://4.bp.blogspot.com/_gAA676i9SbY/SpeA0fgN7JI/AAAAAAAAAEg/ZGbJsov9X0w/s320/aspergerrr.jpg" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5374906319588158610" border="0" /></a><br /><span style="font-weight: bold;"></span><span style="font-size:85%;"><span style="font-weight: bold;">Słuch.</span></span><br /><span style="font-size:85%;">Jestem pewna, że wszyscy ludzie są przewrażliwieni na punkcie pewnych dźwięków (np piszczącej kredy po tablicy), ale u Aspie to przewrażliwienie jest jeszcze bardziej nasilone.<br />Ja osobiście nienawidzę dźwięku mytych sztućców albo jak sztućce uderzają w garnki; wyjąca syrena np w ambulansie; piłowanie pilniczkiem paznokci; zgniatanych puszek; wiertarki, borowania i wszystkich głośnych dźwięków (a więc krzyku, dudnienia, przechodzenia pod mostem,...). Mam wrażenie, że wszystkie te dźwięki "wbijają" mi się w czaszkę i mnie "bolą". Jak słyszę któryś z tych dźwięków, mam ochotę zatkać uszy i krzyczeć.<br />Rozmowy z innymi ludźmi też są ciężkie, bo mam wrażenie, że słowa docierają do mnie z pewnym opóźnieniem. Na początku są to zbite dźwięki. Jak słyszę rozmowę obcych ludzi, to zawsze na początku się zastanawiam w jakim języku mówią. Rozmowa przez telefon jest jeszcze gorsza, potrafię się po kilkanaście razy spytać: "Co? Proszę? Powtórz?". Dużo lepiej niż obcych rozumiem ludzi, z którymi dużo przebywam z własnej woli (tzn oni się przynajmniej nie wydają mówić w obcym języku;) ). W szkole miałam problem ze zrozumieniem nauczyciela. Podejrzewam, że sama bełkoczę i mówię niewyraźnie (zresztą, tą tezę zdaje się potwierdzać moja rodzina, bo regularnie słyszę: "ale otwórz usta, jak mówisz!").<br />Jeszcze rozmowę bardzo utrudniają dźwięki dochodzące z zewnątrz, np kiedy biorę prysznic i ktoś staje pod drzwiami i coś do mnie mówi, muszę zakręcić wodę i zatkać stopą odpływ- inaczej w ogóle będę zbyt rozproszona żeby słuchać tego, co ktoś do mnie mówi. Nie potrafię też, równocześnie, słuchać muzyki i słuchać tego, co ktoś mówi.<br />Strasznie nie lubię rozmów na klatkach schodowych, bo echo jest nieziemskie i nie można się skupić na własnym głosie!</span><br /><br />x x x x x x x x x<br /><br /><span style="font-size:85%;"><span style="font-weight: bold;">Ostatnio odkryłam kolejną formę dotyku, która mnie bardzo denerwuje.</span> Poke'anie, czyli dźganie palcem. W co bym nie została dźgnięta, mam ochotę uderzyć osobę, która mnie dźgnęła. A jeszcze bardziej irytuje mnie, kiedy powtarzam regularnie, że tego nienawidzę i ta osoba to dalej robi. </span><br /><br /><span style="font-size:85%;">I zauważyłam jeszcze, że kiedy słyszę za dużo dźwięków, są one za głośne, irytujące; bądź kiedy ktoś koniecznie chce mnie cały czas przytulać i dotykać (a mnie się "nóż w kieszeni otwiera"- oczywiście żadnego noża w kieszeni nie noszę; no i nóż nie może się otwierać. Scyzoryk tak, ale nóż jest przecież sam otwarty... Ale to taka metafora... W każdym razie "nóż mi się w kieszeni otwiera", bo nienawidzę być przytulana, głaskana, obściskiwana, trzymana za rękę/ramię/nogę/cokolwiek, kiedy nie mam na to ochoty); albo ktoś zachowuje się strasznie głośno- natychmiast zaczyna boleć mnie głowa. I nawet cała paczka Ibupromu nie pomaga.</span>Piece of the puzzlehttp://www.blogger.com/profile/06961047860129350263noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-3938401104855980414.post-2057980751441483622009-08-18T09:46:00.005+02:002009-08-18T10:05:12.834+02:00Po wyjeździe na wakacje :)<p><span style="font-size:85%;"><strong>Trochę o wakacjach.</strong></span></p><p><span style="font-size:85%;">Podróż pociągiem w 'tamtą' stronę minęła spokojnie. Na dworzec pojechałam z przyjacielem. Pociąg przyjechał na 5 minut przed odjazdem, więc stresowałam się, że nie zdążę wsiąść. Potem sama musiałam znaleźć swój przedział i wpadłam w lekką panikę. Mieliśmy 1,5h opóźnienie. Pierwszy raz jechałam do <em>Białegostoku</em>, więc poddenerwowana pytałam przyjaciółki (Ma.) po jakiej charakterystycznej stacji jest Białystok. </span></p><p><span style="font-size:85%;">Poznanie jej rodziców było bardzo stresujące. </span></p><p><span style="font-size:85%;">Później poszłyśmy się spotkać z jej przyjaciółką i dwiema 'wspólnymi' (tylko ja je pierwszy raz widziałam na żywo, więc się bardzo denerwowałam i weszłam do pubu schowana za Ma. i kurczowo trzymając się jej rękawa. Spotkanie było bardzo fajne :). Jeszcze w Białymstoku dorobiłam się kolczyka w ustach :).</span></p><p><span style="font-size:85%;"><em>Po tygodniu pojechałyśmy do Warszawy</em>. Jechałyśmy we dwie, więc się już tak nie denerwowałam, chociaż obcy ludzie mnie strasznie krępowali. Obie nie lubimy rozmawiać w podróży, więc słuchałyśmy sobie - każda swojej- muzyki. W Warszawie poznałam nowego tymczasowego współlokatora. Tego samego wieczoru on zaprosił swoich znajomych. Stresowałam się niebotycznie, ale dzięki sporej ilości piwa potrafiłam się odzywać. Alkohol mnie strasznie odpręża, gdyby nie on nie umiałabym się w ogóle odezwać do obcych. </span></p><p><span style="font-size:85%;">Później przyjechali dwaj współlokatorzy, których znałam z zeszłorocznych wakacji :). Już się tak nie denerwowałam :). Razem z Ma. oglądałyśmy filmy Disney'a i inne bajki :). I ponieważ zbliżały się urodziny Ma. musiałam pojechać po prezent dla niej. Sama pojechałam do Złotych Tarasów, w których zgubiłam się trzy razy. Stresowałam się, jak nie wiem co. Ale udało mi się kupić prezent i wróciłam do mieszkania Ma. Dałam jej prezent :). Ucieszyła się :).</span></p><p><span style="font-size:85%;"><em>Po trzech tygodniach zabrałam Ma. na dwa dni do Krakowa :)</em>. Posiedziałyśmy z moimi przyjaciółmi i było bardzo fajnie :). </span></p><p><span style="font-size:85%;">Jak Ma. pojechała do siebie, to przyjechała do mnie ciocia z Niemiec, której nie widziałam pół roku. Była bardzo śmieszna sytuacja. Słodziłam sobie herbatę, a ciocia powiedziała nagle: "Znam cię od dziecka, a zawsze mnie zaskakuje to, jak ty uważnie bierzesz przedmioty do ręki; jakbyś bała się, że się zepsują, jak tylko złapiesz je mocniej". Strasznie mnie to rozbawiło :). </span></p><p><span style="font-size:85%;"><strong>To by było na tyle z moich wyjazdów wakacyjnych :).</strong></span></p><p><span style="font-size:85%;"><strong></strong></span></p><p><span style="font-size:85%;"><strong></strong></span></p><p><span style="font-size:85%;"><strong><em>otempora,</em> </strong></span><span style="font-size:85%;">też mam zawsze takie wrażenie, że wszyscy się p</span><span style="font-size:85%;">atrzą ^^'</span></p><p><span style="font-size:85%;"><strong><em></em></strong></span></p><p><span style="font-size:85%;"><strong><em>Abigail,</em> </strong></span><span style="font-size:85%;">ja zawsze mówię, że gdyby nie internet, to mój kontakt z ludźmi by nie istniał w ogóle. Przez internet mogę rozmawiać, chociaż straszną trudność sprawia mi odczytanie intencji drugiego człowieka. Natomiast nienawidzę telefonów 'po nic', czyli 'a co tam u ciebie słychać? a pogoda jaka?' itp. A co do zachowań ze spektrum, gdzieś kiedyś czytałam, że każdy człowiek ma pewne zachowania autystyczne, ale to ich nadmiar przesądza o autyźmie.</span></p>Piece of the puzzlehttp://www.blogger.com/profile/06961047860129350263noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-3938401104855980414.post-49118518846171418402009-07-13T13:26:00.004+02:002009-07-13T13:43:06.985+02:00Karuzela<p><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://3.bp.blogspot.com/_gAA676i9SbY/SlsdHFFlfVI/AAAAAAAAAEQ/YG-eoSog5So/s1600-h/10.jpg"><img style="display:block; margin:0px auto 10px; text-align:center;cursor:pointer; cursor:hand;width: 300px; height: 300px;" src="http://3.bp.blogspot.com/_gAA676i9SbY/SlsdHFFlfVI/AAAAAAAAAEQ/YG-eoSog5So/s320/10.jpg" border="0" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5357908189149232466" /></a></p><p><span style="font-size:85%;">Ostatnio bardzo się stresowałam. Załatwianie spraw ze złożeniem dokumentów na studia, jeżdżenie na poszczególne wydziały, żeby złożyć owe dokumenty. No i niepewność czy się dostanę. Wszystko to przerażało mnie niesamowicie. Wieczorami więc opierałam się plecami o ścianę, opierałam głowę i przechylałam ją na boki nie odrywając od ściany, w taki sposób, że ściana uciskała mi głowę. Mama mówiła, że chyba znów mam problemy z czuciem głowy, ale ja osobiście sądzę, że to pomaga mi jak jestem zestresowana, więc nie wiem, która z nas ma rację. No, ale </span><span style="font-size:85%;"><strong>10.07 dowiedziałam się, że się dostałam na pedagogikę specjalną</strong></span><span style="font-size:85%;"> :). W tym tygodniu muszę donieść niektóre dokumenty i zrobić zdjęcia do indeksu. Tego ostatniego się boję chyba najbardziej. Pan/i w studio fotograficznym zawsze musi mnie układać, więc dotyka mnie zupełnie obcy człowiek. To prawie tak samo frustrujące, jak wydawanie przez sprzedawcę reszty do ręki.</span></p><p><p><span style="font-size:85%;">Później planuję wyjechać do przyjaciółki na 10 dni. A potem, jeżeli się uda, pojedziemy na 10 dni na Słowację. Najbardziej mnie przeraża wizja tego, że w przyszły poniedziałek (jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z moimi planami), </span><span style="font-size:85%;"><strong>będę musiała zupełnie sama wsiąść do pociągu i znaleźć swój wagon i przedział</strong></span><span style="font-size:85%;">. Boję się tego, jak nie wiem co. I boję się tego, że u niej w domu będą jeszcze inni ludzie. Ale staram się uspołeczniać i to bardzo się staram.</span></p><p><span style="font-size:85%;">Sama podróż pociągiem mnie bardzo cieszy, bo <strong>uwielbiam jeździć pociągami i samochodami</strong>. Uwielbiam siedzieć i patrzeć za okno, jak zmieniają się krajobrazy, jak kolory zlewają się w jedno. Sama jazda jest bardzo przyjemna. Tłok, hałas i szukanie swojego miejsca- dużo mniej.</span></p><p><span style="font-size:85%;"><em>Czasem czuję się, jakbym była na takiej karuzeli, jak na zdjęciu poniżej. Wszyscy się dobrze bawią, tylko mnie przeraża hałas i szybkość. Ale kolory karuzela ma ładne. Jaskrawe.</em></span></p><p></p><p><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://4.bp.blogspot.com/_gAA676i9SbY/SlscF8MDxQI/AAAAAAAAAEI/rOMh4AWZRjE/s1600-h/photography1.jpg"><img style="display:block; margin:0px auto 10px; text-align:center;cursor:pointer; cursor:hand;width: 250px; height: 250px;" src="http://4.bp.blogspot.com/_gAA676i9SbY/SlscF8MDxQI/AAAAAAAAAEI/rOMh4AWZRjE/s320/photography1.jpg" border="0" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5357907070068966658" /></a></p>Piece of the puzzlehttp://www.blogger.com/profile/06961047860129350263noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-3938401104855980414.post-52166268330745129622009-07-04T11:44:00.003+02:002009-07-04T12:00:29.176+02:00Upał, dieta, piosenka<span style="font-size:85%;">Wyniki z matur pisemnych mnie specjalnie nie ucieszyły, ale nie są najgorsze. Stres związany z wynikami, ze składaniem papierów na uczelnie, z załatwianiem miliona innych spraw. Mama mówi, że jestem 'jeszcze dziwniejsza niż zwykle' i chyba ma rację. Żeby się uspokoić opieram głowę o ścianę i kręcę głową na boki. Miłe uczucie. Chodzę cicho na palcach. Bawię się z siostrą w powtarzanie (ja mówię jej imię, ona pyta "co?", ja znów jej imię, ona znów pyta i tak możemy grać godzinę), nie mam pojęcia skąd się biorą nowe siniaki i zadrapania na rękach, nie podoba mi się to, że jest tak gorąco, bo w takie upalne dni nie potrafię oddychać. No a poza tym w takie dni ludzie się pocą, śmierdzą, a w komunikacji miejskiej, na którą jestem skazana, trudno uniknąć dotyku ich lepkich ciał. I jak ktoś mnie dotyka, to mam ochotę go uderzyć i krzyczeć, wrzeszczeć, wyrwać się i uciec. Najgorsze jest to, że obrzydzenie do lepkiego ciała dotyczy też mojej rodziny, więc nawrzeszczałam wczoraj na moją siostrę, że ma się do mnie nie przytulać.<br /><br />Od 15 czerwca nie jem mięsa. Już kiedyś nie jadłam przez 3 albo 4 lata (nie pamiętam dokładnie). Odstawiłam je z powodów ideologicznych i religijnych. Udało mi się odzyskać wiarę utraconą w połowie I klasy liceum. A teraz udało mi się ją odzyskać, bo wyszłam wreszcie z prawie 3 letniej depresji :).<br />Nigdy specjalnie nie wierzyłam w Boga i nie rozumiałam chrześcijańskich zasad, bo są one często bardzo sprzeczne, więc z chodzenia do kościoła i udawania zrezygnowałam w 6 klasie szkoły podstawowej. I w 1 klasie gimnazjum odkryłam buddyzm. Buddyzm wydał mi się szalenie logiczny i racjonalny. W końcu buddyzm nie opiera się na wierze w niewidzialnego człowieka tam w niebie, który cały czas cię obserwuje i, który jest w stanie wysłać swoich wyznawców do wiecznego piekła, chociaż ich kocha (mam nadzieję, że nie obrażam niczyich uczuć religijnych).<br />Tzn nie jestem wegetarianką, bo jem mięso ryb, ale ryb nie mogę odstawić, bo w mojej rodzinie genetyczne są problemy z tarczycą. Ale tak to nie jem żadnego innego. I czuję się dużo zdrowsza :).<br /><br />Aha, i jeszcze znalazłam piosenkę, która mogłaby się stać moim (i chyba większości autystów), hymnem: <a href="http://w359.wrzuta.pl/audio/37Ggq1z3HRi/a.rybinski_-_jestem_nietutejszy">A. Rybiński, "Jestem nietutejszy".</a><br /><br /></span>Piece of the puzzlehttp://www.blogger.com/profile/06961047860129350263noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-3938401104855980414.post-73859200981230664712009-06-25T10:01:00.002+02:002009-06-25T10:14:50.785+02:00Załatwianie spraw<a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://4.bp.blogspot.com/_gAA676i9SbY/SkMxraGB3FI/AAAAAAAAAEA/_g_-UlYpSwc/s1600-h/21+009.jpg"><img style="margin: 0px auto 10px; display: block; text-align: center; cursor: pointer; width: 240px; height: 320px;" src="http://4.bp.blogspot.com/_gAA676i9SbY/SkMxraGB3FI/AAAAAAAAAEA/_g_-UlYpSwc/s320/21+009.jpg" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5351175404055026770" border="0" /></a><span style="font-size:85%;"><br /><br />Bawiłam się dziś kostkami i zapałkami. Efekty zabawy są na zdjęciach:). Niestety, miałam mało zapałek :(.<br /><br />Wczoraj się bardzo pokłóciłam z ojcem. Ponieważ coś tam w łazience przecieka w ścianie, musiał zadzwonić do administracji. I pan z administracji ma przyjść dzisiaj do godziny 13. A, że jestem jedynym domownikiem, który nie pracuje, to ja mam z nim rozmawiać. I urządziłam wczoraj awanturę, że tego nie zrobię. Z nerwów nie spałam całą noc praktycznie (zasnęłam chyba na 30 minut). Dla mnie problemem jest zamówić coś dla siebie w kawiarni (do restauracji nie chadzam z zasady), kupić coś w sklepie, powiedzieć do sąsiadów 'Dzień dobry' (swoją drogą, to głupie i nielogiczne witać się z kimś kogo nie znam), więc średnio sobie wyobrażam radzenie sobie z panem z administracji :(. Oczywiście ojciec musiał wczoraj wrzasnąć, że mam prawie 20 lat, że jestem dorosła i muszę nauczyć się radzić sobie z takimi rzeczami. Wiem, że dla kogoś to może być dziwne, ale mimo swojego wieku nie potrafię praktycznie nic załatwić. Jestem kaleką społecznym. Z zasady nie odbieram telefonów stacjonarnych (bo ludzie, którzy mogą coś ode mnie chcieć mają mój telefon komórkowy), z zasady nie reaguję na domofon (domownicy mają klucze, a jak ktoś ma do mnie przyjść, to pisze mi najpierw smsa, że zaraz u mnie będzie). Z zasady kłaniam się tylko sąsiadom z mieszkania na przeciwko mojego. Reszty twarzy sąsiadów nawet nie kojarzę. Jak miałam coś załatwić w sekretariacie w szkole ciągnęłam za sobą przyjaciółkę, która miała mnie ratować. W kawiarniach przyjaciele zamawiają za mnie. Dlatego strasznie się zezłościłam, jak ojciec wczoraj mi powiedział, że mam dziś rozmawiać z obcym mężczyzną, który- na dodatek!- przyjdzie do nas do domu.</span><br /><br /><br /><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://1.bp.blogspot.com/_gAA676i9SbY/SkMvIUw67JI/AAAAAAAAAD4/lvhnqtKDsAI/s1600-h/21+008.jpg"><img style="margin: 0px auto 10px; display: block; text-align: center; cursor: pointer; width: 320px; height: 240px;" src="http://1.bp.blogspot.com/_gAA676i9SbY/SkMvIUw67JI/AAAAAAAAAD4/lvhnqtKDsAI/s320/21+008.jpg" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5351172602305637522" border="0" /></a><br /><br /><br /><span style="font-size:85%;"><br /><br /><br /><br /><br /><br /></span>Piece of the puzzlehttp://www.blogger.com/profile/06961047860129350263noreply@blogger.com2