poniedziałek, 16 czerwca 2008

Mania zbierania


Mania zbierania. Czegokolwiek. W moim przypadku: rysunki (na komputerze i w realu), jednogroszówki (chociaż już nie z takim zapałem, jak kiedyś), fotografie (maniakalnie robię) i pocztówki. To chyba najbardziej. A i jeszcze zeszyty. Uwielbiam zeszyty. Czyste, niezapisane. Mają w sobie obietnicę, że można zacząć od nowa.
Rysunki ponieważ mogę uciec z tego świata. Zdjęcia, bo dzięki nim mam wspomnienia- inaczej boję się, że zapomnę, że stracę to, co mam w głowie. Bo swojej głowie nie ufam. Jest słaba i ma w sobie coś na kształt robactwa, tylko bardziej paskudnego. Tak, jest coś bardziej paskudnego niż robactwo.
Co do jednogroszówek zaś- kiedyś się prawie poryczałam, że wymagają ode mnie DANIA komuś do obcej łapy (!) moją jednogroszówkę (sytuacja: sklep, osoba prosząca: matka).

Codziennie spędzam kilka godzin szukając na necie różnych obrazków i zdjęć. Ale nie lubię takich... takich nie niosących ze sobą zupełnie nic. Lubię pełne emocji. Jak ten w tej notce.
Być może moje zainteresowanie mangą i anime wzięło się stąd, że postaci mają bardzo charakterystyczną, wręcz przerysowaną mimikę, i dlatego nie sprawia mi aż takiego trudu zrozumienie odczuć bohatera?...
W każdym razie- rysunki emocjonalne (ach, ta moja niepoprawna niespójność wypowiedzi!) pozwalają mi na poczucie czegoś, na identyfikację z czymś. A na dodatek nie są pełne metafor czy podtekstów, tylko są graficzne- widać to, co ma właśnie widać.
Może spłycam sprawę rysunków, ale trudno. Ja je tak widzę.
Jak jest mi bardzo, bardzo, bardzo źle, albo jak jestem bardzo, bardzo, bardzo szczęśliwa, to bez rysunków nie dałabym rady wyrazić tego, co czuję (to się zresztą też tyczy zdjęć, które robię). Gdybym nie rysowała, nie mogłabym kompletnie mówić o tym, co jest we mnie, co boli, a co cieszy, o czym marzę, a czego się boję. Byłabym zamknięta na samą siebie. Nie mogłabym siebie poznać w ogóle.
Rysunki, fotografia- sztuka obrazowa- coś, co uwielbiam. Jest to wspaniałe pod tym względem, że ułatwia mi odbiór (chyba się powtarzam) i (teraz to już na pewno się powtórzę) pomaga w wyrażaniu uczuć.
Czar jednogroszówek polega na tym, że za jeden grosz nic nie można kupić. Są małe, złote, nie większe niż opuszek palca i pachną w specyficzny dla pieniądza sposób. A do tego są nieprzydatne! Więc można je latami wrzucać do kolejnych skarbonek bez wyrzutów sumienia, że pieniądze leżą w śwince, a nie są wydawane na bardzo ważne wydatki (czy tylko ja zauważyłam, że każdy wydatek jest bardzo ważnym wydatkiem?).

Jestem zmęczona.
Niedługo napiszę coś jeszcze, jak mi się przypomni. Muszę zebrać dokładniej myśli, a trochę mi trudno, bo spałam dzisiaj koło 3h. Normalnie tak też sypiam, ale tej nocy miałam straszne koszmary.

Cierpię na bezsenność. Podobno większość osób z Aspergerem ma bezsenność.
Moja bezsenność znika tylko w momencie, w którym stany depresyjne stają się niebezpieczne dla mojego własnego życia. Wtedy przesypiam całe dnie.


5 komentarzy:

ginger-girl pisze...

Dobrze, że masz pasje. Coś, przez co możesz wyrazić uczucia i emocje. Jedni, jak ja, uciekają w muzykę, Ty uciekasz w świat obrazu. Swoją drogą to ciekawe, jak wiele można wyrazić nie używając słów czy gestów. Za pomocą ołówka albo kilku małych nut...

Anonimowy pisze...

Możliwość skupienia się na pasji jest bardzo ważna,szczególnie, gdy oddaje częśc ciebie.

F.

Anonimowy pisze...

Oj, pokazałaś to wspaniale, tymi słowami... Jak dla mnie, to fajnie coś zbierać, o ile się to nie przeradza w obsesję. xD Od razu sobie przypomniałam, że kiedyś kolekcjonowałam tubki po paście do zębów.
Nie pytaj.
I w ogóle, po babci mam takie zboczenie, że nie potrafię nic wyrzucić. Trzymam papierki po lizakach, które dostałam od bliskich osób, wygrane 20 breloczków z logiem lokalnego miasta, ulotki z informacjami, zużyte naboje po piórze, zaschnięte kwiatki z dwunastych urodzin od kumpla, stare rysunki, najgłupsze nawet zdjęcia, miśki z czasów najmłodszego dzieciństwa i puszki po napojach, które dumnie stoją w szafce. O.o" I tak, wiem, że to dziwne. xD Ale jakoś nie umiem ich wyrzucać, bo mam wrażenie, ze nie wiem? "Niszczę" historię? Że wyrywam fragmenty życia? O_o" Takie zboczenie... ^^"
Ty to strasznie fajnie pokazałaś. Też uwielbiam rysunki z charakterem, najlepiej zupełnie osobiste, nawet fanarty, ale takie z sercem... Tego typu rzeczy naparwdę przemawiają, no a jak człowiek nie umie znaleźć słów, to wyraża się chociażby przez sztukę... ;)
Jeśli chodzi o Twoją manię pocztówkową - to niedługo będziesz miała ich więcej. xD Postaram się wysłać Ci je i z Portugalii, i z Francji, i to najlepiej po kilka ^^
A co do kasy - to tez zbieram z marnych groszy, tyle, ze ja NIE UMIEM wydawać ^^""" Po prostu żal mi, tyle czasu zbierane pieniądze, i mam je oddać...?
Uch, rozgadałam się. Taka chyba moja rozpaplana natura.
A tak w ogóle to ostatni tydzień.
Jak dotąd u mnie chyba najgorszy, bo mam się beznadziejnie od poniedziałku.
Uch.

;*

@lu-chan

Anonimowy pisze...

Hm. Zastanawiam się, czy ja coś obsesyjnie zbieram. Co ciekawe, wychodzi na to, że tak. No, może nie obsesyjnie, ale zbieram.
Świeczki. I aniołki. Świeczki stoją potem na moim parapecie albo chowam je do pudełka na biurku. Czasem palę. Aniołki stoją na półkach, parapetach, komodzie, szafie, biurku... wszędzie. Siódemka wisi nad moim łóżkiem, żebym spała "w siódmym niebie". Tak kiedyś sobie wymyśliłam.
Zbieram też książki. Wstrętem mnie napawa myśl o tym, żeby iść do biblioteki i pożyczyć jakąś. Którą trzymał, czytał, zaginał ktoś inny. Przy której ktoś inny czuł, myślał, płakał, śmiał się. Bo czytanie jest dla mnie trochę czynnością intymną. Nie rozmawiam o książkach przeczytanych, a jeśli już, to nie dzielę się moimi przemyśleniami. Wyjątkiem z tym były moje niekończące się SMSy z Grześkiem, po "Achai" Ziemiańskiego, ale jak mówią - wyjątek potwierdza regułę. Choć nigdy nie rozumiałam tego przysłowia.
Boziu Święta, widać jak na dłoni - potrzebuję przyjaciółki, pomocy lekarskiej albo prywatnego bloga na przemyślenia.

otempora

ania pisze...

zeszyty!