niedziela, 4 stycznia 2009

All cat's have asperger syndrome


Obrazek obok jest okładką książki, do której mam ochotę się dorwać.

Jutro zaczyna się szkoła. Lęk. Żal i wściekłość. A przede wszystkim nieznośne kłopoty z żołądkiem.
Siedzę i planuję najbliższy tydzień. Wszystko określam, co do minuty. Wtedy jest pewność, że zrobię wszystko, co tego dnia zaplanowałam. Inaczej jest duże prawdopodobieństwo, że zapatrzę się za okno i tak przesiedzę kilka godzin, myśląc, że to tylko 10 minut.
A trochę do zrobienia mam. Przede wszystkim, mimo całego zmęczenia, jakie mnie ogrania, kiedy wracam z tego centrum hałasu, muszę się uczyć. Muszę. Pociesza mnie myśl, że- licząc weekendy i święta- zostało mi cztery miesiące szkoły. Odliczając wszystkie wolne dni- koło dwóch miesięcy.
I, jak zawsze, kiedy do mnie dociera, że mam mało czasu, wpadam w panikę, że nie przygotuję się do matury, tak, jak powinnam.

Tak przy okazji, zauważyłam, że dużo Aspie uwielbia planować.

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

mam plan na cały rok, idiotyzm nee? 10- wstaje 11-12 przygotowuje się do wyjścia itp. itd... demo ore ra NEKO AKUMA desu!!! XD XD XD głupawa i ograniczenie, miło było by zapatrzeć się o okno na wieki

ginger-girl pisze...

Ja sobie mogę planować. Cały tydzień w łóżku -.-' ale może coś do matur powtórze ;p
;*

Anonimowy pisze...

Ja uwielbiam robić plany. Ostatnio to zauważyłam. Najlepiej zaplanować wszystko, co do sekundy, bo inaczej mam poczucie, że nic nie robię (chociaż robię) i strasznie się boję, jakbym spadała. Taki brak poczucia bezpieczeństwa, które daje mi pewność, że jutro wstanę o takiej a takiej godzinie, a potem zrobię sobie herbatę i pół godziny będę czytała książkę. Czy cokolwiek innego, ważne, żeby było rozplanowane.

otempora