czwartek, 9 kwietnia 2009

Kontakty i kosmici

Zacznę od odpowiedzi na komentarze, tak mi będzie łatwiej.

Rika, dziękuję za życzenia :). Cieszę się, że mimo, że Twój chłopak ma Zespół Aspergera, kochasz jego i jego świat. Też jestem w związku (z NT). Zastanawiałam się kiedyś, czy moje ZA nie jest męczące dla tej drugiej osoby. Jeżeli to nie jest zbyt intymne pytanie, to może mogłabyś mi coś o tym opowiedzieć? Gdzieś kiedyś przeczytałam, że Aspie to nie tyle partner, co raczej dziecko do opieki. Masz podobne odczucia?
Co do Blake'a, to znam jego wiersze i obrazy.

otempora, nie wiedziałam, że Twoja mama jest psychologiem O.O. Co do koncentrowania się, to ja też gryzę sobie wargę, ewentualnie maltretuję swój kciuk (i właśnie dlatego na kciuku prawej ręki, nie mam prawie w ogóle normalnej skóry, tylko jakąś taką pogryzioną):D.

Dziękuję za komentarze:).

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

Szkoła się już kończy. Nastraja mnie to bardzo optymistycznie :). No i teraz mam tydzień wolnego :).
W szkole poprawiłam kilka ocen, co mnie bardzo cieszy. 24 kwietnia mam zakończenie roku. Trochę dziwnie się z tym czuję, bo przez 12 lat przyzwyczaiłam się, że kończę szkołę w czerwcu. Niepokoi mnie też ten bałagan i chaos w okresie przed maturą i przed dowiedzeniem się, na jaki kierunek studiów się dostałam. Chciałabym żeby już było wiadomo, gdzie idę od października.
Ten tydzień wolnego też zamierzam dobrze wykorzystać.

Ostatnio rozważałam, co najczęściej sprawia, że jest mi źle. I mam pewną teorię.
Męczy mnie to, że nie reaguję, jak inni ludzie. W filmach ludzie płaczą, kiedy stracą kogoś bliskiego, kiedy dzieje im się krzywda. A ja wiem, że powinnam płakać, tylko nie potrafię. Trudno mi nawet określić, co czuję (o czym już pisałam)! Mam wtedy wyrzuty sumienia, że każdy normalny człowiek by zaczął płakać, a ja nie. I czuję się obca.
Jako dziecko uwielbiałam film z E.T. I jak on chciałam wrócić do domu.
Czasami czuję się właśnie, jak E.T., który nie do końca rozumie, co go otacza i dlaczego to, co go otacza jest takie, a nie inne. Tak, jakby ktoś mnie wrzucił w sam środek jakiegoś lasu i słyszę ludzkie głosy, które mnie wołają- ale ja tych ludzi nie widzę, a oni nie widzą mnie. Więc chodzę po tym lesie i ich szukam, a oni szukają mnie.

M. ostatnio mnie uczyła, jak pokazywać twarzą, że jest się pod wrażeniem. W ogóle to śmieszna sytuacja była. Bo wchodzimy do niej do domu i idziemy sprawdzić, czy w piecu się pali. No i tam zawsze było dużo kurzu, a teraz było posprzątane. Więc chciałam pokazać, że jestem pod wrażeniem, a M. spytała, czemu mam obrzydzenie na twarzy. Potem mi pokazała, jak powinnam robić, żeby to było, że coś mnie zdziwiło, ale sprawiło też, że jestem pod wrażeniem :).

A wczoraj byłam z M. w kawiarni. I się zdziwiłam, bo ona ma w książce telefonicznej, na telefonie komórkowym, 200 kontaktów, z czego stały kontakt utrzymuje z 160 osobami! Ja mam 60 kontaktów i kontakt "na bieżąco" utrzymuję z 4 osobami.
Ale M. jest bardzo popularna, bo jest towarzyska i w ogóle to moje przeciwieństwo (dlatego zastanawia mnie, jak to jest, że się przyjaźnimy), a ja najczęściej odpowiadam jednym zdaniem. Chyba, że wydarzyło się coś, co chcę opowiedzieć, to wtedy mówię dużo. Tak to jestem raczej stroną słuchającą.

Jeszcze w przeciągu tego wolnego tygodnia chcę napisać nową notkę:).




4 komentarze:

Rai pisze...

Co do teori, to wydaje mi się bardzo trafna.
Ja nigdy nie lubiłam filmów, które teoretycznie powinny sprawiać, że ludzie płaczą. Mnie nie wzruszały te historie i to było bardzo dziwne uczucie: wiedzieć, że nie robisz tego, co powinnaś.
Może głupie pytanie ale... jak wygląda mina "pod wrażeniem"? Wiesz, ja gdy jestem pod wrażeniem to zreguły po prostu mówię 'ohh...' czy coś w tym stylu, ale twarz pozostaje dosyć obojętna.
I właściwie to tak piszę bez ładu i składu itd...
No, ale lubię czytać co Ty sobie wypisujesz i wogóle.
I życzę Ci spokoju. Dużo spokoju, mimo chaosu związanego z maturą itd.

Anonimowy pisze...

Jeśli chodzi o mój punkt widzenia - jasne, że mogłabym Ci co nieco opowiedzieć. :) Chciałabym jednak nie pisać takich rzeczy publicznie, więc jeśli chcesz wymienić się takimi obserwacjami, to proszę Cię o bardziej bezpośredni kontakt. Może być na przykład mail, mój to rika-91@tlen.pl. Jeśli napiszesz, odpowiem Ci na Twój adres.

Co do wyrażania emocji twarzą, mnie się często zdarza, że jestem bliska płaczu, a przyjaciółka pyta mnie, czemu się śmieję. Kiedyś obserwowałam siebie w lustrze i stwierdziłam, że faktycznie moja mina przed rozpłakaniem się jest trochę podobna do śmiejącej się. Znam też dziewczynę, która zawsze uśmiecha się w taki sposób, że mam wrażenie, że jest złośliwa i ironiczna - nawet jeśli ona zwyczajnie, miło się śmieje! Wniosek z tego taki, że każdy ma inną, charakterystyczną mimikę twarzy, i nawet bliskie osoby mogą mieć problemy z jej rozgryzieniem. No i nie wiem, jak pokazywać twarzą, że się jest pod wrażeniem. Kiedy ja jestem pod wrażeniem, chyba po prostu intensywnie się w coś gapię z szeroko otwartymi oczami. :]

Anonimowy pisze...

A ja nie wiedziałam, że moja mama uczyła się przez 6 lat francuskiego ^^"
A jest, jest xD nie byłam pewna, czy to pisałam - jest psychologiem dziecięcym. A że informuję o tym prawie każdego, kogo poznam, mam wrażenie, że już połowa Internetu o tym wie ^^"""
Jak byłam mała, to bardzo często trzymałam kciuk w ustach. Dostałam kilka razy po łapach i przeszło :/ ale od dziś obgryzam paznokcie ^^"

Ja nie potrafię przejmować się ludzką śmiercią. Abo mało to osób do tej pory umarło? (przyjaciółka, gdy byłyśmy na cmentarzu i jej o tym powiedziałam, poradziła, żebym wyobraziła sobie zamiast nagrobków ludzi, zobaczyła ich, wyobraziła sobie ich rodziny i poryczałam się prawie momentalnie - typowa ze mnie histeryczka o zbyt dużej wyobraźni)

Ja lubię słuchać innych. To ciekawe, wiedzieć, jak widzą świat i co o nim myślą.
Jak o tym teraz myślę, co do kontaktów w komórce, to ja mam dużo takich "przypadkowych", ludzi poznanych na jakichś obozach, z którymi nigdy potem się nie kontaktowałam. Ale nie chcę ich usuwać - czułabym się wtedy, jakbym coś straciła. Albo kogoś.

otempora

ginger-girl pisze...

Fakt, jesteśmy kompletnymi przeciwieństwami. Ja np na filmach zazwyczaj ryczę jak dziecko, poza tym gadam jak najęta (90% czasu mam słowotok) i jestem wiecznie wyszczerzona. Jakim cudem my na siebie trafiłyśmy, to nie wiem. I jakim cudem to przetrwało?! O.O