czwartek, 3 lipca 2008

Jeszcze o słowach. Rytuały.


Jeszcze o słowach, przypomniał mi coś komentarz @lu-chan. Niektóre słowa podobają mi się bardziej w obcym języku. Śnieg lubię i po polsku, i po angielsku, i po japońsku. Ale na przykład "love" wydaje mi się bardziej puste niż "ai" [jp]. Lubię słowo "niekochany" po polsku i po angielsku. Po prostu. Ładnie brzmi "róża", "rose", ale "bara" [jp] już nie. Takie moje wariacje.






Mam nowe hobby ostatnio. Malowanie się. Potrafię spędzać całymi godzinami czas przed lusterkiem, malując się, zmywając makijaż i malując się od nowa. Moja kolejna obsesja, jedna z wielu.


Zauważyłam pewną specyficzną rzecz u siebie i, z tego co czytałam, cechuje to wiele osób ze spektrum autystycznego. Mam młodszą siostrę i często, jak chcę ją dotknąć, po prostu zaciskam rękę. Mocno. Taki silny bodziec. Jeżeli już się do kogoś przytulam, to całą sobą, po prostu się wczepiam. Dociskam. Silny uścisk. Nie zasnę ze skarpetkami na nogach, stopy muszą być bose, i nie zasnę, jeżeli nie będę się trzymała za nadgarstek. Tak jakby ten fizyczny bodziec mi pomagał.
Jak byłam młodsza wyglądało to jeszcze dziwniej. Miałam naprawdę masę pluszaków i co wieczór odgrywała się scenka:

dziecko: Mamo, a kochasz Pana Mysza?

mama: kocham.
dziecko Mamo, a kochasz Panią Sowę?

mama: kocham
dziecko
I tak ze wszystkimi miśkami... Męczące, ale bez tego dodatkowego wysiłku, dziecko na pewno czekałaby niespokojna noc, że ktoś nie kocha pluszaków.

Rytuały pomagają mi się odnaleźć w świecie. Kiedy dzieje się coś niezaplanowanego, wpadam w panikę. Nie lubię zmian. Zwłaszcza takich, o których nie wiedziałam, że mają nastąpić. A z drugiej strony ich pragnę i potrzebuję. Czuję się bezpieczniej, kiedy wszystko toczy się ustalonym torem, ale kiedy za długo jest tak samo- i wszystko jest do bólu przewidywalne- zaczynam cierpieć. Rutyna daje mi poczucie bezpieczeństwa, ale zabiera możliwość odkrycia. A jednak pielęgnuję wszystkie swoje co dziwniejsze rytuały bardzo troskliwie.
Nie zasnę bez kilkakrotnego sprawdzenia godziny (chociaż kiedy na zegarku wyświetla mi się 4:38, to robi mi się słabo, że o 7 przecież muszę wstać). Nie zasnę bez sprawdzenia (też razy kilka) czy włączyłam budzik. Nie zasnę bez sprawdzenia, czy zostawiłam uchylone okno.
Są momenty, kiedy spisuję swój dzień o kilka dni naprzód. Minuta po minucie, co mam zrobić. Jak byłam mała i mama mówiła: "posprzątaj", to naprawdę nie wiedziałam, co dokładnie mam posprzątać. Musiałam usłyszeć: "pościeraj kurze z szafek, a potem odkurz". Po pierwsze: była podana kolejność, a to sprawiało, że nie zaczynałam czyścić jednej szafki, wyjmować odkurzacza, czyścić drugiej, włączać odkurzacza... Była chronologia. Zrób to- a potem to. Uporządkowanie. Po drugie: zdarza mi się zapomnieć, co muszę zrobić danego dnia (jak każdemu). No więc po prostu zapisuję.
Najbardziej nie lubię, kiedy w mój plan dnia wcina się jakaś nieścisłość. Na przykład kąpiel brałam dziesięć minut dłużej niż zaplanowałam. Rozwala mi to resztę czynności.

Rytuałem jest to, że kiedy wstaję, zaparzam kawę, zapalam papierosa i słucham muzyki. Zawsze rano słucham tej samej muzyki. Co rano słucham: "Dust in the wind" i "Iris". Dwie piosenki na okrągło. Jakoś tak.
Rytuałem jest, że kiedy idę się kąpać, moje rzeczy muszą leżeć w kosteczkę, równo. Inaczej ubzduram sobie, że jest to brudne (nawet jeżeli miałam to na sobie raz albo dopiero z szafy wyjęłam) i nie założę.
Nawet rzeczy w pokoju są poukładane tak, jak ja chcę. Jak są inaczej, to się wściekam.
"Co jest twoje, jest moje, ale co moje, tego nie ruszaj".

Hm. Mam nadzieję, że te notki spełniają swoją aktualną funkcję- to znaczy tłumaczą na czym AS polega. Potem chciałabym żeby uczyły, jak sobie radzić i z tym żyć. Na razie notki są nijakie, ale to dlatego, że to wprowadzenie. No i muszę mieć pewność, że niczego nie pominę, dlatego się tak rozdrabniam ^-^".

W następnej notce powiem coś o ubraniach.

PS
Moim marzeniem jest mieszkać w ośrodku dla osób z autystycznego spektrum, nie musieć wychodzić do ludzi, rozwijać swoje zdolności, nie musieć pracować w inny sposób niż tylko zdolnościami... Wszędzie są "inni", więc nie jest się aż tak odstającym elementem, a do tego tam gotują dobre potrawy, które mój organizm by trawił. Szkoda, że mieszkam w Polsce.

;)


4 komentarze:

Anonimowy pisze...

Rzeczy muszą być na miejscu, ubrania muszą być na miejscu (biega z miotłą po domu). Ja na przykład nienawidze, jeżeli ktoś każe mi coś robić zaraz po wstaniu z łóżka- normalnie wkładam szlafrok, idę boso do kuchni, robię sobię kawę w między czasie sprzątam kuchnię, zanoszę ją do góry, wypijam połowę, sprzątam pokój, wypijam resztę kawy, zanosze do zmywarki i dopiero idę się myć! Jak ktoś zmienia jakiś rytm to niszczy w ten sposób cały dzień >o<. Nyo.. to tyle ^^'. Chu :*

~Uke

Anonimowy pisze...

Wiesz, jak dla mnie to ten blog spełnia bardzo dobrze swoją rolę. ;) Naparwdę,ja autystką nie jestem, a Ty mi pomagasz to, tak jakby... zrozumieć. ;)) I wiesz, może oi nie rozumiem za wiele, bo mi się wydaję, że nie jesteście tak różni od tych nie-autystycznych. ^^""" No, ale, jak mówiłam, nie znam się. i wiem, że zabrzmię teraz jak totalna idiotka i w ogóle, dziecko, ale dla mnie jest to w pewien sposób... fascynujące. Wiem, jestem żałosna.
Cieszę się, że stanowiłam dla Ciebie natchnienie. ;D No bo właśnie jak tak o tyk myślę... I z różą masz rację, ale ja "rose" też specjalnie nie lubię. I też wolę "ai", jest jakieś takie... proste, takie, jak miłość ^^
Te rytuały - uwielbiam czytac o takich rzeczach, takich jakby "zboczeniach" ludzi, ba, sama lubię o nich pisać! xDD Ja nigdy nie mam planu dnia ^^""" Robię sobie czasem, keidy mam mnóstwo spraw na głowie, tak jak pisałaś, żeby niczego nie zapomnieć, i zeby jakoś utrzymać porządek dnia, zeby starczyło mi czasu... Ale poza tym, to neizbyt. I porannych rytuałów nie mam żadnych... ^^"""
To o chronologii mi się podobało. przypomniało mi troche taką głupkowatą książkę dla dzieci, gdzie były krasnoludy, szeryf ijakiś jego podwładny. ten szeryh zawsze mówił "Zająć się zatrzymanymi", a tamten zawsze odpowiadał: "Żeby nie było wątpliwości... Zastrzelić, czy nie?"... Boshe, głupie, i wiem, ze brzmi bez sensu, ale chodiz mi o precyzję. xD Ja też nie lubię, jak ktoś się nie precyzyjnie wyraża. No bo co to znaczy "Ogarnij dom"? A skąd ja mam wiedzieć, co konretnie? Czy am odkurzyć, czy umyć okna, czy zmyć naczynia, czy pościerać kurze, czy tylko poustawiać wszystko w miarę, czy jak? Może dlatego nie lubię sprzatania. xD
A to z miśkami już mi opowiadałaś. xDDD Niezłe to w ogóle, ale puenta mi się spodobała, to o tym, że dziecko by potem nie spało... Mądre, i jednocześnie dziwne jest, jak nasza psychika działa... o.o" A już najbardziej psychika dziecka. ;)

Jak to jest, że na Aspergii najabrdziej lubię się rozpisywać? o.o" Nie wiem, podoba mi sie czcionka, jaką piszę, podoba mi się te nieograniczenie długości, ze mogę pieprzyć i pieprzyć i jakoś tak... No, fajnie mi sie piszę. xD A właśnie z takich moich zboczeń, to to, jak piszę, i czy chcę mi się pisać, często zalezy do czcionki jaką pisze. O.o"" tak mam, że np.Times mnie nudzi, ale lubie Comica, i w ogóle... ^^"" Chociaż pewnie wiele osób tak ma ^^
Hah, przpeisuję właśnie adresy z kompa, bo wiesz, trza pcoztówek nawysyłać (na znaczkach zbankrutuję o.o""). I właściwie zastanawiam sie, jak to jutro będzie.
Lubię jeździć samochodem. To głupie, ale w samochodzie najlepiej mi sie myśli. Siedzę, słucham muzyki z MP3, i rozmyślam. Podczas jazdy moję mysli tak... płyną, są najsensowniejsze, najskładniejsze... Uwielbiam długie podróże, w przeciwieństwie do wielu, bo moi znajomi podóżować nie lubią... A ja to uwielbiam. I właściwie już się cieszę na tą pdoróż do Warszawy (to bedzie jakie 6 h =.="), porozmyślam sobie, powymyślam... :))

Natomiast mniej mnie cieszy perspektywa spędzenia takiej kupy czasu na lotnisku. Źle znosze obecność tłumu obych mi ludzi ;/ Zaczyna mnie strasznie boleć głowa, chce tylko wrócic do domu, wszystko mnie drażni... Jestem beznadziejna np. w wyapdach na jakieś większe zakupy, przykłądowo do centrum handlowego czy jakiegoś gigant marketu. Zazwyczaj po dwudziestu minutach pękam, Siadam na podłodze - choćby na środku sklepu - i udaję, że nikogo nie ma. czasami wtedy właczam MPtrójkę, ale cóż... jak tak teraz o tym myślę, to musze dziwnie wyglądać dla większości ludzi. ;) Ale ja zwyczajnie tak mam, musze gdzieś sie zaszyć, bo inacej by mnie coś zjadło. A na lotniku - taki zgiełk, gorąco, tłum, głośno... Boshe, boję się, że nie wyrobię. o.o""
Życz mi powodzenia. Ja już sama nie wiem, czy to przeżyję.
A poza tym, lecę do kuzynki, Agata ma na imię. Kiedyś, kiedy jeszcze mieszkała w Polsce, była moim bóstwem. wiesz, dzieci tak mają, uwielbiają pewnych ludzi. ja uwielbiałam Agatę. Miała długi do pasa warkocz, okulary, boskie poczucie humoru, była ironiczna, szczera, inteligentna, i znała cztery języki. I wydawała się mne lubić i akceptować.
Potem wyjechała do Portugalii, znalazła sobie chłopaka (Brazylijczyk) i urodziła córkę, Melanię. Pisałam do niej listy, no jak miałam nie pisać, ona mi odpisywała, tęskniłam za nią strasznie, kiedy przyjeżdżała na Gwiazdkę to wpadałam w euforię... A potem, od września przestala mi odpisywać na listy. Wiedziałam, ze ma córkę, pracę, jest zajęta... Ale napisanie listu przez dziesieć miesięcy to chyba nie za duże wyzwanie? No a w międzyczasie ja sie trochę zmieniłam, poznałam Ciebie, moją uke, Alex-chan... I też już patrzę na nią inaczej, bez tej dziecięcej otoczki bogini... I zastanawiam się, jak to teraz będzie?

O w mordę, chyba walnęłam dłuższy komentarz niż notka. O.o"" Przepraszam, że Ci bloga zaśmiecam takimi glupotami, boshe, co za brednie ja tu wyposuję... Gomen.

Baw sie dorbze na Douji, i w ogóle, pozdrawiam!

~@lu-chan

Anonimowy pisze...

ale tak naprawdę to jest normalne...

ginger-girl pisze...

Też nie lubię jak mi się ktoś wpiernicza. Albo jak ktoś coś w ostatniej chwili odwołuje, albo mnie wystawia. Punktualność i pełna organizacja to podstawa.