piątek, 29 maja 2009

Czas, czas, czas. Czyli o zegarkach, kalendarzach i datach.

zdjęcie zrobione przeze mnie:)

Nie pojechaliśmy w góry, jedziemy za dwa tygodnie. Nie wyszło nam, bo koleżanka się pochorowała. Może to i dobrze, że nam nie wyszło? Pojedziemy gdzieś bliżej:).

Chciałam napisać krótką notkę o czasie.
Dla mnie czas to dziwne pojęcie. Nie do końca abstrakcyjne, ale jednak...
Jeżeli ktoś mi mówi, że przyjdzie do mnie koło 16 albo, że zadzwoni koło 16, to do godziny 16 nie umiem się wziąć "serio" za nic. Czekam na tą osobę albo na telefon. Poprzeglądam coś w internecie, ale żaden temat mnie nie wciągnie. Nic na poważnie nie narysuję. Będę grzecznie czekać, co jakiś czas zerkając na zegarek.
Moi rodzice zawsze mieli ze mną problem pod tym względem, nie mogli się nawet 5 minut spóźnić;).
Kalendarz. Uwielbiam kalendarze. Mam dwa na ścianie, jeden formatu trochę większego niż A5 i jeden taki do torebki + w portfelu mam wciśnięty kalendarzyk (na którym jest jakaś reklama). Zapisuję tam ważne rzeczy, których nie mogę zapomnieć, zaznaczam terminy spotkań, urodziny. Kalendarze uwielbiam.
Zegarki w pokoju mam, w sumie, trzy. Jeden na komputerze;), drugi na sprzęcie muzycznym, a trzeci na telefonie komórkowym (moja mama zawsze ma o ten telefon pretensje: "Po co ci telefon, jak do ciebie da się dodzwonić tylko jak jesteś w domu?!":D). I lubię patrzeć jak się zmieniają godziny. Ale podawanie czasu zawsze sprawia mi trudność. Nigdy nie mówię "jest pół do czwartej", tylko "jest druga trzydzieści". Jeżeli ktoś używa zwrotów "za piętnaście trzecia", "pół do piątej", "za kwadrans jedenasta" to nigdy nie wiem, jaka jest godzina! Nielogicznie tak podawać godziny. Na pierwszym miejscu powinna być godzina obecna, na drugim minuty. A nie godzina, która będzie za jakiś czas. Nie mówię nawet "za pięć trzecia" tylko "druga pięćdziesiąt pięć".
Uwielbiam daty. Daty są wspaniałe. Historia jest jak baśń, a daty w niej są jak układanka. Wszystko jest spójne. Nawet jeżeli nie do końca logiczna i racjonalna (ale ciężko oczekiwać od ludzi tylko logicznych i racjonalnych zachowań- tego się już nauczyłam:) ), to mimo wszystko chronologiczna:). Poza tym jak byłam mała lubiłam leżeć na łóżku z podręcznikiem do historii i zastanawiać się jaka była pogoda np 11 listopada 1918 roku. Bo dla mnie daty (i te historyczne, i te które widzę na kalendarzu) to dni. A w danym dniu jest konkretna pogoda.
Nie rozróżniam natomiast pojęć takich, jak "bardzo wcześnie", "bardzo późno". Dla mnie zdanie "Położyłam się późno spać" będzie znaczyło, że ktoś zasnął koło 2-3 nad ranem; a dla kogoś innego, że ktoś poszedł spać koło 23. Takie niedookreślenia są nielogiczne i przeszkadzają w zrozumieniu wypowiedzi innego człowieka (te wypowiedzi i tak są trudne do zrozumienia, co dopiero coś tak niesprecyzowanego!).

A poza tym mama twierdzi, że znów mam fiksacje żywieniowe. Od dwóch tygodni żywię się tylko chlebem z pasztetem pomidorowym i pomidorami, ewentualnie parówkami, ale z dużą ilością keczupu. Na szczęście moi rodzice się już przyzwyczaili i przestali mnie zmuszać do innych dań. Zazwyczaj żywię się głównie słodyczami, ale od dwóch tygodni zjadam tylko batona dziennie (Twixa. To istotne. Naprawdę. Innego na razie nie zjem). Dlatego podejrzewam, że jak fiksacja na pomidory minie, będę jeść tylko słodycze bez dodatków w postaci (od czasu do czasu) ziemniaków z sosem. A potem ta fiksacja też minie i będę jeść słodycze nie w 100%, a w 90%, czyli tak jak zawsze:).
Mój ojciec chciał mi kiedyś zabronić jeść słodycze, ale byłam tak śpiąca, poddenerwowana i smutna, że- na całe szczęście- ten pomysł nie wszedł w życie na długo:).

2 komentarze:

May pisze...

i love the layout....

regards,
http://8gies.blogspot.com

Anonimowy pisze...

kiedyś tak czekałam... myślałam, że tylko ja tak mam...
ale teraz to mam takie przesycenie kontaktów z ludźmi, że już nie czekam, tylko się wkurzam, że coraz bliżej i że zaraz ktoś przyjdzie
cedosia