środa, 16 grudnia 2009

Trochę o uniwersytecie. O wyjeździe. I życzenia.


Jutro mam zaliczenie kolokwium, na którym nie byłam (bo byłam chora); kolokwium, którego ostatnio nie zaliczyłam i dodatkowe kolokwium. Uczę się od poniedziałku i bardzo się stresuję. Jestem zmęczona, bo sypiam po 3-4 h na dobę (w związku z nawałem nauki i tym, że późno wracam z uniwersytetu). Na szczęście jutro ostatni dzień, na który muszę być przygotowana, bo piątki mam luźne :). A w sobotę wyjeżdżam do Frankfurtu, do mamy na święta :). Nie wiem czy stamtąd napiszę notkę, więc ta może być ostatnią w 2009 roku.
Cieszę się na wyjazd, bo chyba tęsknię za mamą (ostatni raz widziałyśmy się we wrześniu), ale trochę też się boję. Jadą też dziadkowie. Będą tam: G, K, W, ciocia, mama, babcia i dziadek. Bardzo dużo ludzi i nie będzie możliwości żebym się zamknęła gdzieś sama i od nich odpoczęła. Więc będę odpoczywać barykadując się gdzieś i czytając książki na temat psychoanalizy i historii wychowania (bo mam dwie prace zaliczeniowe do napisania- na psychologię ogólną i właśnie na historię wychowania). Na tą pierwszą pracę się cieszę, bo temat jest bardzo interesujący :). Ta druga mnie nie cieszy w ogóle.
Wracając do tematu wyjazdu- na szczęście wszyscy wiedzą, jakie mam problemy, więc uniknę jakiś nacisków (tzn K się pewnie na mnie kilka razy obrazi, ale ona lubi się obrażać na innych [tak sądzę, bo często to robi], no i szybko jej przechodzi) :).

Przyzwyczaiłam się już do trybu uczelni (pewnie po tej przerwie znów będę się musiała przyzwyczajać. Zawsze tak mam po przerwie dłuższej niż tydzień- odzwyczajam się od hałasów, natężenia ludzi, dźwięków, światła. A potem muszę się przestawiać) i aż tak poranne wychodzenie z domu mnie nie przeraża :). Co prawda mam gorsze dni, że bardzo nie chcę nigdzie iść, bo wolałabym zostać w domu i czytać o kulturze Japonii ew. Chin, no i wracam z uczelni wykończona (emocjonalnie i fizycznie. Emocjonalne zmęczenie bierze się stąd, że cały czas próbuję się dopasować do NT, tzn staram się patrzeć im w oczy, uśmiechać się, rozmawiać z nimi mimo dużej ilości dźwięków [to bardzo rozprasza i przeszkadza mi zrozumieć słowa drugiej osoby], staram się być aktywna społecznie i wydaje mi się, że kilka osób mnie lubi. Bardzo mnie to cieszy:).) i na kontakty społeczne już nie mam ochoty. Światło też mam zazwyczaj przygaszone, tylko lampka na biurku jest włączona, cicha muzyka no i się uczę albo coś ciekawego czytam :). Ale jest dużo lepiej niż było na początku października czy jeszcze w listopadzie, kiedy to przed wyjściem z domu wpadałam w panikę i zaczynał mnie boleć żołądek. Także się cieszę :).

Bardzo ucieszyło mnie, jak wróciłam w piątek na uniwersytet i A mi powiedziała, że cieszy się, że wróciłam :). To było strasznie miłe :). W ogóle A jest miła i bardzo dobrze mi się z nią rozmawia :). Cieszy mnie, że udało nam się nawiązać znajomość :).

Jeszcze chciałam napisać, że zaczęłam trochę poszerzać listę rzeczy, które jem (i o dziwo, nie boli mnie po tym żołądek! Co jest bardzo rzadkie). Pogłębiam swoje zainteresowania, jak mam tylko odrobinę wolnego czasu i chyba nauczyłam się nie wpadać w panikę na myśl o kontakcie z innymi ludźmi (a przynajmniej nie zdarza się to tak często, jak się zdarzało), co też mnie cieszy :). Aha i maniakalnie w autobusie (jak jadę na uniwersytet albo jak wracam) rozwiązuję sudoku :). Obsesję na punkcie sudoku mam od baaaardzo dawna, ale teraz stało się to formą odstresowania się. I dalej mam zawsze przy sobie kostkę do gry, żeby ją ściskać w ręce, jak się denerwuję :).

Jako, że pewnie przed Wigilią nie napiszę już notki (biorę ze sobą co prawda net booka, ale nie wiem, jak już wspominałam, czy znajdę czas pomiędzy pisaniem prac, a nauką na zaliczenia i przygotowaniami do sesji), chciałam złożyć wszystkim życzenia z okazji zbliżających się Świąt i Nowego Roku. Życzę Wam spełnienia Waszych marzeń, szczęścia, cierpliwości do samych siebie oraz do innych ludzi i wkroczenia w rok 2010 z uśmiechem na ustach :).

5 komentarzy:

Agnieszka Rynkiewicz, MAT, MD pisze...

Wesołych Swiąt Smoku i dużo zadowolenia w Nowym Roku 2010.
Mam nadzieję, że uda się nam spotkać w Krakowie. Tak jak pisałam Ci wczesniej prawdopodobnie przylecę poraz kolejny w 2010 roku z grupą studentów z wydziału pedagogiki z Teksasu w ramach programu GoGlobal.
Pozdrawiam swiątecznie Twoją Rodzinę.

Cynthia pisze...

To był pozytywny wpis. :) Radzisz sobie i tak właśnie będzie.

Hanna pisze...

A ja też się ucieszyłam:) Że pojawiłaś się znowu na blogu!
Udanych Świąt, Smoku. Spokojnych.

Unknown pisze...

sciski swiąteczne :))
ekko.

Agnieszek pisze...

Witam:)
Trafiłam po linkach, pochłonęłam w jeden wieczór całe archiwum.

Wiele notek czytałam ze ściśniętym gardłem i ogromnym wzruszeniem. Moja córka ma co prawda osiem lat mniej niz ty i nie ZA a WFA(plus zespół Touretta w pakiecie:/) jednak wiele jej zachowań jest identycznych z tymi które ty opisujesz.
Justyna ma sporą samoświadomość choroby, jednak nie potrafi na razie aż tak dokładnie zwerbalizować swoich odczuć jak ty to tutaj robisz.
Dzięki twoim opisom mogę jeszcze lepiej zrozumieć jej zachowania i reakcje. To bardzo cenna wiedza!
Pozdrawiam cię bardzo serdecznie -od dziś stała czytelniczka z Krakowa :)